2~12. Chcę ją odzyskać.

2K 95 17
                                    

- Usypiasz mi tu... - zaśmiał się Justin, kiedy oczy kolejny raz zaczęły mi się zamykać. - Wracamy?

- Hmm... - pokiwałam głową.

Wsiedliśmy do samochodu Justina a ja natychmiast przytuliłam się do siedzenia.

- Zaraz będziemy, nie usypiaj -powiedział, odpalając samochód.

- Hmm... - potwierdziłam, starając się nie zamknąć oczu, co było bardzo trudne.

Justin zatrzymał się przecznicę przed moim domem.

- Co jest? Dlaczego nie jedziesz?

- Dziękuję, że przyszłaś - powiedział, patrząc na mnie.

- Nie ma za co. Cieszę się, że to zrobiłam.

- Jeśli chodzi o te urodziny to są w środę, ale nie kupuj jej prezentu -podrapał się po karku.

- Daj spokój. Oczywiście, że jej kupię -zaśmiałam się.

- Uparta jak zawsze - uśmiechnął się. -Cholera, nie wytrzymam dłużej.

- Justin, o co cho... - przerwałam, kiedy się schylił i wpił w moje usta.

Położył mi dłonie na policzkach i całował powoli i namiętnie. Zamknęłam oczy i karcąc się w myśli oddałam pocałunek i przeniosłam dłonie na jego kark. Nasze wargi ruszały się wspólnym rytmem w ja coraz bardziej pragnęłam tego pocałunku. Jak ja za tym tęskniłam. Justin przygryzł moją wargę i ponownie zaatakował moje usta.
Oderwaliśmy się od siebie i zaczerpnęliśmy powietrza. Juss oparł czoło o moje i spojrzał mi w oczy.

- Kocham cię - szepnął.

Boże, co ja zrobiłam?

Pokręciłam głową.

- Justin, nie mogę, przepraszam.

Sięgnęłam ręką do klamki, ale mnie powstrzymał.

- Poczekaj, odwiozę cię.

- Nie, naprawdę... To niedaleko. Do zobaczenia.

- Dove, przepraszam, wiem, że nie powinienem był cię całować. Nie chcę żebyś teraz mnie tak traktowała.

- Dobranoc Justin - sięgnęłam do klamki i wyszłam z samochodu.

Usłyszałam tylko jak Justin przeklina i pobiegłam do domu.

OCZAMI JUSTINA

Cholera! Zagalopowałem się i ją przestraszyłem. Nie powinienem był , ale nie mogłem się powstrzymać. Kiedy ją widzę, to po prostu przestaję myśleć racjonalnie.
Myślę tylko o niej, o jej ustach.

Ale oddała pocałunek. To znaczy, że wciąż mnie kocha.
Inaczej by mnie odepchnęła... Prawda?

Dojechałem do domu i wszedłem do domu cicho zamykając drzwi. Było coś przed drugą w nocy, więc nie chciałem nikogo obudzić. Sam już pewnie nie zasnę,więc po prostu się położyłem i włożyłem do uszu słuchawki.
Pocałowałem ją, a ona mnie nie odepchnęła. Nie mogłem w to uwierzyć. Moja mała, piękna Dove...
Odzyskam cię i już nigdy nie pozwolę ci odejść.

Zadzwoniłem do Ryana a on jak zwykle odebrał po pierwszym sygnale.

- Wiesz,że jest druga w nocy?

- Wiem - powiedziałem wzdychając. -Pocałowałem Dove.

- Serio? I co? Dała ci w pysk?

- Gorzej. Odwzajemniła.

- To w czym problem?

- Ułożyła sobie życie z innym. Mają dziecko i teraz będzie tego żałować. Zjebałem. Ale nie mogłem się powstrzymać.

- Normalnie, to bym się z ciebie śmiał, ale widzę, że to poważne. Jay, wiem, że ją kochasz, ale nie możesz jej się wpieprzać w życie.

- Chcę ją odzyskać. Ten gość to psychol. Omal jej nie pobił jak nas razem zobaczył. Ona powiedziała, że to było jednorazowe, ale skąd mam pewność, że on jej nie uderzy? Wiem, że jest z nim, ale ja nie odpuszczę -powiedziałem.

- Masz rację stary. Tyle się wycierpiałeś i teraz ona tu jest... Sam nie wiem jak bym postąpił.

- Chyba, że mnie nie kocha.

- To by się z tobą nie przelizała -zaśmiał się. - Jeśli ją kochasz, to wiesz co masz robić. Tylko nie spierdol tego, Bieber.

- Łatwo ci mówić. Dzięki stary.

Rozłączyłem się i rzuciłem telefon na bok.

Ona do mnie wróci.

Prawda?

I'll show you /JB/ 1&2 ✔Where stories live. Discover now