53. Nie lubię cię takiego

3K 138 28
                                    

Czułam się jak najszczęśliwsza dziewczyna na świecie. Szłam po cudownym mieście z chłopakiem którego kocham i który kocha mnie, słońce świeciło mi w oczy i wydawałoby się, że wszystko jest cudownie.

- O czym myślisz? - spytał mnie Justin, patrząc na mnie kątem oka.

- O wszystkim. O tym, że mam nadzieję, że już będzie dobrze.

- Będzie - zapewnił mnie. - Pamiętasz jak twojego pierwszego dnia szkoły do ciebie podszedłem i powiedziałem, że mi się podobasz?

- Pamiętam - wróciłam myślami do wspomnień z tamtego dnia.

-.Naprawdę mi się spodobałaś. Ale wtedy tamta laska... Ja ją tylko raz przeruchałem... Wszystko mi zniszczyła. Chciałem podejść jeszcze raz, na tej imprezie, ale mnie uderzyłaś. I miałaś rację... Ale byłem pewny, że wszyscy się ze mnie śmieją. Znienawidziłem cię. Robiłem wszystko, żebyś czuła się tak jak ja. Ale w głębi serca, czułem, że to źle. Że nie powinienem. Czułem się źle... To mnie przerażało. Chciałem cię przeprosić, ale nie umiałem. Później zrozumiałem, że cię lubię. Tego jeszcze bardziej się bałem. Cholernie mnie podniecałaś, ale sam się sobie dziwię, nie chciałem cię wykorzystać. A teraz już wiem, że cię kocham i nie wiem, czy potrafię kochać, ale mam nadzieję, że mi wybaczysz wszystko, co ci zrobiłem.

- Justin... - to co powiedział, mnie bardzo poruszyło. - Ja też cię kocham. Już ci wybaczyłam.

- Tobie się tylko tak wydaje. Chcesz mi wybaczyć, ale na to potrzeba czasu. Ale pamiętaj, że naprawdę żałuję.

- Zapomnij o tym.

- A ty potrafisz zapomnieć o tym co było?

- Ja... - pokręciłam głową. - Nie... Nie potrafię. Ale wiem, że ty umiesz.

- Jesteś najlepszym co mnie spotkało.

Usiedliśmy na ławce i obserwowaliśmy zachód słońca. Było jak w jakiejś książce. Ale nie może być zawsze tak pięknie, prawda? To zbyt piękne, by było prawdziwe. Chociaż zdawało się, że jest. Tylko ja i on. Zakochani, razem...

- No proszę - usłyszeliśmy za nami głos.

- Bruno - nim się obejrzałam, już wiedziałam kto do mnie mówi.

- Szybka jesteś.

- Zamknij się - Justin wstał i podszedł do Bruno.

- Już ci dała?

- Powiedziałem: zamknij pysk!

- Juss, nie warto... - zaczęłam cicho, ale zostałam zignorowana.

Justin oddychał szybko i wiedziałam,że zaraz wybuchnie agresją.

- Bieber... Spokojnie... Dobra jest chociaż? Bo ja nie zdążyłem się przekonać. Ale, że po jednym numerku od razu będzie wielka miłość, to się nie spodziewałem.

I wtedy Justin nie wytrzymał. Zacisnął pięść i uderzył blondyna w twarz.

- Justin! - odciągnęłam go zanim ponownie się zamachnął.

- Jeszcze raz cokolwiek na nią powiesz to cię zabiję, rozumiesz?

Bruno, otarł twarz z krwi.

- Jeszcze tego pożałujesz i ty też szmato.

I odszedł.

- Oszalałeś?

- Obraził cię... - zamknął oczy i przetarł twarz dłońmi. - Przepraszam, nie hamuję się.

- Zauważyłam. Nie lubię cię takiego - wyznałam cicho.

- Jakiego?

- Agresywnego.

- Dove... - przyciągnął mnie szybko do siebie. - Przepraszam, że musisz mnie takiego oglądać, ale nie mogę się powstrzymać jak ktoś cię obraża.

- Obiecaj, mi, że się nauczysz trzymać nerwy na wodzy.

- Obiecuję - pocałował mnie delikatnie.

- I tak ma być - uśmiechnął się przez pocałunek. - Wracajmy już.

Kiwnął głową i złączył nasze dłonie.

***

Otworzył kopnięciem drzwi nie przestając mnie całować.
Westchnął w moje usta i objął mnie mocniej w talii, opierając o ścianę.

- Justin... - zatkał mi usta całując mnie zachłannie.

- Shh... - jego ręce zacisnęły się na moich pośladkach.

- Justin, wystarczy - powiedziałam, kiedy zaczął rozpinać mi bluzkę.

- Daj spokój... - wymruczał mi w usta.

Daj spokój... Będzie fajnie... Pokaż tatusiowi majteczki...

- Justin, przestań! - krzyknęłam, zaczynając się szarpać.

Wcale nie bolało, prawda?

Czułam na sobie ręce, człowieka, który mnie zniszczył psychicznie.

Dotknij mnie...

Strach.

Nie wolno nic ci mówić, pamiętasz?

Ból.

Jeszcze trochę, córeczko.

- Justin! - odepchnęłam go.

Spojrzał na mnie z niedowierzaniem.

- O co chodzi, co? Całą drogę, dawałaś mi do zrozumienia, że będziemy się kochać.

- W którym momencie?!

- Pytałem czy porobimy coś intymnego, a ty powiedziałaś, że chętnie.

- Dla mnie intymne jest leżenie obok siebie. Mówiłam, że nie jestem na to gotowa! Bałam się, rozumiesz?!

Justin uderzył pięścią w ścianę i szybko opuścił pokój.

- Justin! - zawołałam za nim.

Czy on nie może zrozumieć, że ja nie potrafię tego zrobić?

I'll show you /JB/ 1&2 ✔Where stories live. Discover now