2~51. Zostaw mnie samego.

1.6K 102 29
                                    

Kiedy wysiedliśmy pod domem Kale'a, chciałam żeby czas mógł się cofnąć.
Chciałam żeby Jazzy żyła, żeby było dobrze.

Justin wysiadł z auta i jak zombie skierował się do mieszkania.

- Co mam robić? - spytałam się brata, będąc całkowicie bezsilną.

- Nie wiem - pokręcił głową, wzdychając cicho. - Bądź przy nim. On tego teraz potrzebuje.

Razem z Kalem skierowaliśmy się do domu.Lynn przywitała się z Kalem pocałunkiem w policzek, a mnie przytuliła i poszła po Nate'a. Przytuliłam małego i zaczęłam się rozglądać za Justinem.

- Gdzie poszedł?

- Na górę - pokazała na schody.

Wciąż trzymając dziecko na rękach, skierowałam się tam gdzie blondynka mi pokazała.

Znalazłam Justina na balkonie. Patrzył w przestrzeń opierając się o balustradę. Nawet nie drgnął, kiedy weszłam.

- Nate za tobą się stęsknił - szepnęłam, podchodząc do niego.

Przeniósł wzrok na mnie a potem na dziecko. Ledwo powstrzymałam łzy, widząc ból na jego twarzy.

- Daj mi go - poprosił, wyciągając ramiona.

Podałam mu syna a on natychmiast go do siebie przytulił. Pocałował go w główkę i zamknął oczy.
Kiedy podeszłam bliżej, objęłam go i położyłam mu głowę na ramieniu.

- Jak się czujesz? - zapytałam,  próbując zmusić go do rozmowy.

- Nie wiem - odsunął się ode mnie i podał mi Nate'a. - Chciałbym zostać sam.

- Jay...

- Proszę - nawiązał kontakt wzrokowy. - Zostaw mnie samego.

Pokiwałam głową i zostawiłam go, tak jak chciał. Było mi przykro, myślałam, że będzie chciał żebym z nim była.
Położyłam syna do łóżeczka, które stało w pokoju gościnnym.
Kale je przywiózł od nas z domu.

- Będziecie tu spać - Lynn pojawiła się w drzwiach. - Zmieniłam już pościel.

- W porządku. Dzięki - posłałam jej uśmiech.

- Jesteś zmęczona?

Kiwnęłam głową.

- Nie obrazisz się jak położę się bez kolacji? Wezmę tylko kąpiel.

- No jasne. Nie ma problemu. Zapytam Justina czy będzie jadł - wyszła z pokoju, a ja skierowałam się do łazienki.

OCZAMI JUSTINA

Czułem się dziwnie. Pusto. Jakby ktoś wyjął ze mnie duszę. Nie wiem co mam robić. Na każdym kroku, w każdym miejscu widzę ją. Słyszę strzał i widzę ją leżącą w kałuży krwi.

Nawet spotkanie z synem mi nie pomogło. Dove także. Wiem, że ona chce dobrze, ale to nie pomaga. Chcę tylko spokoju. Chcę żeby ból się skończył.

- Justin, chcesz coś do jedzenia? -usłyszałem.

Spojrzałem na Lynn i pokręciłem głową.

- Położę się.

- Posłałam wam w gościnnym.

Minąłem ją i wszedłem do pokoju, który przez jakiś czas będzie moim pokojem.
Spojrzałem na swoje wciąż brudne od krwi ręce i opadłem na kolana zanosząc się płaczem.

Strzał. Krew, mnóstwo krwi, Jazzy, puste oczy, martwa...

- Justin? - Dove uklękła przy mnie i objęła mnie ramieniem. - Już dobrze...

Zaniosłem się płaczem nerwowo wycierając brudne ręce o spodnie.

- Zostaw, zaraz umyjesz ręce -chwyciła mnie za dłonie i przytrzymała je przy sobie. - Chodź, pójdziemy do łazienki.

Pozwoliłem się poprowadzić i po chwili poczułem chłodną wodę i delikatne dłonie Dove myjące moje. Brązowawa już krew spłukała się razem z wodą, pozostawiając w umywalce cały brud.

- W porządku? - spytała.

Przytuliłem ją mocno do siebie i ponownie zacząłem płakać, tym razem w jej ramię.
Odwzajemniła mój uścisk szepcząc ciche słowa uspokojenia.
Zamknąłem oczy by po chwili je otworzyć i spojrzeć na Dove.
Zerknąłem na jej szyję. Mała rana pozostała po przecięciu przez Nicka odznaczała się na bladej skórze. Przesunąłem po niej delikatnie palcem.

- To nic - pokręciła głową.

- Przepraszam - szepnąłem. - Nie potrafiłem cię ochronić, nie potrafiłem ochronić Jazzy.

- Nie przepraszaj, to nie twoja wina.

Pociągnęła mnie do pokoju. Rozebrałem się do bokserek i położyłem się na łóżku.
Dove zwinęła się w kłębek obok mnie a ja odwróciłem się do niej plecami.

- Justin?

- Tak?

- Uważasz, że to moja wina? - spytała. -To wszystko?

Nie odpowiedziałem. Byłem zbyt zmęczony, by zaprzeczyć.

Pociągnęła nosem i również się odwróciła.

Zasnąłem.

I'll show you /JB/ 1&2 ✔Where stories live. Discover now