Kiedy wysiedliśmy pod domem Kale'a, chciałam żeby czas mógł się cofnąć.
Chciałam żeby Jazzy żyła, żeby było dobrze.Justin wysiadł z auta i jak zombie skierował się do mieszkania.
- Co mam robić? - spytałam się brata, będąc całkowicie bezsilną.
- Nie wiem - pokręcił głową, wzdychając cicho. - Bądź przy nim. On tego teraz potrzebuje.
Razem z Kalem skierowaliśmy się do domu.Lynn przywitała się z Kalem pocałunkiem w policzek, a mnie przytuliła i poszła po Nate'a. Przytuliłam małego i zaczęłam się rozglądać za Justinem.
- Gdzie poszedł?
- Na górę - pokazała na schody.
Wciąż trzymając dziecko na rękach, skierowałam się tam gdzie blondynka mi pokazała.
Znalazłam Justina na balkonie. Patrzył w przestrzeń opierając się o balustradę. Nawet nie drgnął, kiedy weszłam.
- Nate za tobą się stęsknił - szepnęłam, podchodząc do niego.
Przeniósł wzrok na mnie a potem na dziecko. Ledwo powstrzymałam łzy, widząc ból na jego twarzy.
- Daj mi go - poprosił, wyciągając ramiona.
Podałam mu syna a on natychmiast go do siebie przytulił. Pocałował go w główkę i zamknął oczy.
Kiedy podeszłam bliżej, objęłam go i położyłam mu głowę na ramieniu.- Jak się czujesz? - zapytałam, próbując zmusić go do rozmowy.
- Nie wiem - odsunął się ode mnie i podał mi Nate'a. - Chciałbym zostać sam.- Jay...
- Proszę - nawiązał kontakt wzrokowy. - Zostaw mnie samego.
Pokiwałam głową i zostawiłam go, tak jak chciał. Było mi przykro, myślałam, że będzie chciał żebym z nim była.
Położyłam syna do łóżeczka, które stało w pokoju gościnnym.
Kale je przywiózł od nas z domu.- Będziecie tu spać - Lynn pojawiła się w drzwiach. - Zmieniłam już pościel.
- W porządku. Dzięki - posłałam jej uśmiech.
- Jesteś zmęczona?
Kiwnęłam głową.
- Nie obrazisz się jak położę się bez kolacji? Wezmę tylko kąpiel.
- No jasne. Nie ma problemu. Zapytam Justina czy będzie jadł - wyszła z pokoju, a ja skierowałam się do łazienki.
OCZAMI JUSTINA
Czułem się dziwnie. Pusto. Jakby ktoś wyjął ze mnie duszę. Nie wiem co mam robić. Na każdym kroku, w każdym miejscu widzę ją. Słyszę strzał i widzę ją leżącą w kałuży krwi.
Nawet spotkanie z synem mi nie pomogło. Dove także. Wiem, że ona chce dobrze, ale to nie pomaga. Chcę tylko spokoju. Chcę żeby ból się skończył.
- Justin, chcesz coś do jedzenia? -usłyszałem.
Spojrzałem na Lynn i pokręciłem głową.
- Położę się.
- Posłałam wam w gościnnym.
Minąłem ją i wszedłem do pokoju, który przez jakiś czas będzie moim pokojem.
Spojrzałem na swoje wciąż brudne od krwi ręce i opadłem na kolana zanosząc się płaczem.Strzał. Krew, mnóstwo krwi, Jazzy, puste oczy, martwa...
- Justin? - Dove uklękła przy mnie i objęła mnie ramieniem. - Już dobrze...
Zaniosłem się płaczem nerwowo wycierając brudne ręce o spodnie.
- Zostaw, zaraz umyjesz ręce -chwyciła mnie za dłonie i przytrzymała je przy sobie. - Chodź, pójdziemy do łazienki.
Pozwoliłem się poprowadzić i po chwili poczułem chłodną wodę i delikatne dłonie Dove myjące moje. Brązowawa już krew spłukała się razem z wodą, pozostawiając w umywalce cały brud.
- W porządku? - spytała.
Przytuliłem ją mocno do siebie i ponownie zacząłem płakać, tym razem w jej ramię.
Odwzajemniła mój uścisk szepcząc ciche słowa uspokojenia.
Zamknąłem oczy by po chwili je otworzyć i spojrzeć na Dove.
Zerknąłem na jej szyję. Mała rana pozostała po przecięciu przez Nicka odznaczała się na bladej skórze. Przesunąłem po niej delikatnie palcem.- To nic - pokręciła głową.
- Przepraszam - szepnąłem. - Nie potrafiłem cię ochronić, nie potrafiłem ochronić Jazzy.
- Nie przepraszaj, to nie twoja wina.
Pociągnęła mnie do pokoju. Rozebrałem się do bokserek i położyłem się na łóżku.
Dove zwinęła się w kłębek obok mnie a ja odwróciłem się do niej plecami.- Justin?
- Tak?
- Uważasz, że to moja wina? - spytała. -To wszystko?
Nie odpowiedziałem. Byłem zbyt zmęczony, by zaprzeczyć.
Pociągnęła nosem i również się odwróciła.
Zasnąłem.
YOU ARE READING
I'll show you /JB/ 1&2 ✔
Fan fikciaDove i Justin zaczęli się nienawidzić od pierwszego spotkania. Chłopak obiecał, że będzie jej niszczyć życie. Dziewczyna została w przeszłości bardzo skrzywdzona i cierpi, lecz chłopak tego nie widzi. Czy nienawiść da się przezwyciężyć? Cześć dru...