45. Nic nie rozumiesz...

3K 135 10
                                    

Czułam jak moje policzki się czerwienią.

- Justin... - westchnęłam z zażenowaniem.

- No taka prawda - zaśmiał się. - Teraz musisz mi pomóc...

Podniósł się i popchnął mnie na łóżko. Zaatakował moje usta i czułam jego wyraźną erekcję na swoim udzie.

- Kochaj się ze mną - pocałował mnie. - Proszę, kochaj się ze mną...

Przełknęłam głośno ślinę i pokręciłam głową.

- Nie, Justin...

Bałam się, cholernie się bałam.

- Proszę... Nie wytrzymam dłużej... Czekałem na to tak długo...

Pocałował moją szyję i poruszył biodrami, prosząc o dotyk.

- Justin, nie - odepchnęłam go i zakryłam twarz w dłoniach. -Przepraszam, nie potrafię.

- Rozumiem - westchnął. - To ja przepraszam. Nie powinienem był naciskać.

Przytuliłam się do niego, wchodząc mu na kolana, na co zdziwiony objął mnie.

- Nie pomagasz, skarbie... - zaśmiał się, wskazując na swoje krocze.

Zawstydzona ukryłam twarz w jego ramieniu.

- A mogłabyś to dokończyć, no wiesz...ręką? - spytał niepewnie.

- Nie, Justin! - spłonęłam rumieńcem.

- No ok - westchnął. - To musisz zejść, bo muszę sobie...

- Justin... - westchnęłam, znów się czerwieniąc.

Cmoknął mnie w usta i zeszłam mu z kolan, próbując ignorować, pokaźną erekcję.

Justin poszedł do łazienki, by zaspokoić swoją potrzebę, a ja próbowałam się uspokoić. Nie potrafiłabym tego z nim zrobić. Nie po tym co przeszłam.

Kiedy usłyszałam dochodzący z łazienki jęk, nie mogłam się powstrzymać od śmiechu. Justin wyszedł chwilę później i rzucił się na łóżko, przygniatając mnie.

- Ej! - zaśmiałam się. - Złaź ze mnie!

- Nie - połaskotał mnie.

- Szybko ci poszło - uśmiechnęłam się.

- Zazwyczaj tak szybko nie dochodzę, ale kiedy myślę o tobie, to...

- Przestań! - powiedziałam od razu czując zawstydzenie. - To okropnie krępujące.

- Zerwij z Bruno - wypalił.

- Co? Dlaczego?

- Dla mnie. Dla nas. Cholernie cię kocham, Dove.

- Justin, rozmawialiśmy już o tym. Bruno, jest moim chłopakiem i kocham go. Nie zerwę z nim tylko dlatego, że ty tak chcesz.

- Dlaczego mi robisz nadzieję, huh? Dlaczego pozwalasz mi wierzyć, że coś do mnie czujesz?

- Czuję. Oczywiście, że tak, Justin - chwyciłam jego dłonie i spojrzałam mu w oczy. - Ale Bruno, wcześniej mi pokazał, że mnie kocha. Wiem, że mnie nie skrzywdzi. Daje mi poczucie bezpieczeństwa.

- Ja też cię nie skrzywdzę. Przy mnie będziesz bardziej bezpieczna, obiecuję, tylko daj mi szansę.

- Ale, Bruno...

- Bruno nie jest ciebie wart! Nie powinnaś mu mówić o tym co robisz. Nie możesz mu ufać.

- O czym ty mówisz? - zmarszczyłam brwi.

- Powiedziałaś mu, że się tniesz.

- Nie powiedziałam. Sam zauważył -spuściłam głowę. - Daj mu już spokój -poprosiłam.

- Ty nic nie rozumiesz... - pokręcił głową.

- To mi wytłumacz. Będzie łatwiej mi zrozumieć, co takiego do niego masz.

- Nie mogę.

Prychnęłam.

- Nie możesz, czy nie wiesz?

- Nie mogę.

Wstałam i sięgnęłam po torebkę.

- Co robisz?

- Wychodzę. Nie wrócę na noc, nie czekaj na mnie.

- Idziesz do niego? Nie pozwolę ci.

- Nic do tego nie masz - warknęłam i wyszłam trzaskając drzwiami.

Dlaczego to jest takie trudne?

I'll show you /JB/ 1&2 ✔Where stories live. Discover now