Czułam jak moje policzki się czerwienią.
- Justin... - westchnęłam z zażenowaniem.
- No taka prawda - zaśmiał się. - Teraz musisz mi pomóc...
Podniósł się i popchnął mnie na łóżko. Zaatakował moje usta i czułam jego wyraźną erekcję na swoim udzie.
- Kochaj się ze mną - pocałował mnie. - Proszę, kochaj się ze mną...
Przełknęłam głośno ślinę i pokręciłam głową.
- Nie, Justin...
Bałam się, cholernie się bałam.
- Proszę... Nie wytrzymam dłużej... Czekałem na to tak długo...
Pocałował moją szyję i poruszył biodrami, prosząc o dotyk.
- Justin, nie - odepchnęłam go i zakryłam twarz w dłoniach. -Przepraszam, nie potrafię.
- Rozumiem - westchnął. - To ja przepraszam. Nie powinienem był naciskać.
Przytuliłam się do niego, wchodząc mu na kolana, na co zdziwiony objął mnie.
- Nie pomagasz, skarbie... - zaśmiał się, wskazując na swoje krocze.
Zawstydzona ukryłam twarz w jego ramieniu.
- A mogłabyś to dokończyć, no wiesz...ręką? - spytał niepewnie.
- Nie, Justin! - spłonęłam rumieńcem.
- No ok - westchnął. - To musisz zejść, bo muszę sobie...
- Justin... - westchnęłam, znów się czerwieniąc.
Cmoknął mnie w usta i zeszłam mu z kolan, próbując ignorować, pokaźną erekcję.
Justin poszedł do łazienki, by zaspokoić swoją potrzebę, a ja próbowałam się uspokoić. Nie potrafiłabym tego z nim zrobić. Nie po tym co przeszłam.
Kiedy usłyszałam dochodzący z łazienki jęk, nie mogłam się powstrzymać od śmiechu. Justin wyszedł chwilę później i rzucił się na łóżko, przygniatając mnie.
- Ej! - zaśmiałam się. - Złaź ze mnie!
- Nie - połaskotał mnie.
- Szybko ci poszło - uśmiechnęłam się.
- Zazwyczaj tak szybko nie dochodzę, ale kiedy myślę o tobie, to...
- Przestań! - powiedziałam od razu czując zawstydzenie. - To okropnie krępujące.
- Zerwij z Bruno - wypalił.
- Co? Dlaczego?
- Dla mnie. Dla nas. Cholernie cię kocham, Dove.
- Justin, rozmawialiśmy już o tym. Bruno, jest moim chłopakiem i kocham go. Nie zerwę z nim tylko dlatego, że ty tak chcesz.
- Dlaczego mi robisz nadzieję, huh? Dlaczego pozwalasz mi wierzyć, że coś do mnie czujesz?
- Czuję. Oczywiście, że tak, Justin - chwyciłam jego dłonie i spojrzałam mu w oczy. - Ale Bruno, wcześniej mi pokazał, że mnie kocha. Wiem, że mnie nie skrzywdzi. Daje mi poczucie bezpieczeństwa.
- Ja też cię nie skrzywdzę. Przy mnie będziesz bardziej bezpieczna, obiecuję, tylko daj mi szansę.
- Ale, Bruno...
- Bruno nie jest ciebie wart! Nie powinnaś mu mówić o tym co robisz. Nie możesz mu ufać.
- O czym ty mówisz? - zmarszczyłam brwi.
- Powiedziałaś mu, że się tniesz.
- Nie powiedziałam. Sam zauważył -spuściłam głowę. - Daj mu już spokój -poprosiłam.
- Ty nic nie rozumiesz... - pokręcił głową.
- To mi wytłumacz. Będzie łatwiej mi zrozumieć, co takiego do niego masz.
- Nie mogę.
Prychnęłam.
- Nie możesz, czy nie wiesz?
- Nie mogę.
Wstałam i sięgnęłam po torebkę.
- Co robisz?
- Wychodzę. Nie wrócę na noc, nie czekaj na mnie.
- Idziesz do niego? Nie pozwolę ci.
- Nic do tego nie masz - warknęłam i wyszłam trzaskając drzwiami.
Dlaczego to jest takie trudne?
YOU ARE READING
I'll show you /JB/ 1&2 ✔
FanfictionDove i Justin zaczęli się nienawidzić od pierwszego spotkania. Chłopak obiecał, że będzie jej niszczyć życie. Dziewczyna została w przeszłości bardzo skrzywdzona i cierpi, lecz chłopak tego nie widzi. Czy nienawiść da się przezwyciężyć? Cześć dru...