- Braciszku? - rzuciłam się na łóżko i położyłam obok budzącego się Kale'a. - Mam prośbę.
- Czego może chcieć moja siostra z samego rana? - zapytał, przecierając oczy.
- Zostaniesz ze swoim ulubionym siostrzeńcem?
- Z powodu?
- Chcemy wyjść z Justinem i Jazzy. Proszę...? - posłałam mu proszący uśmiech.
- No jasne - zaśmiał się. - Chętnie.
- Dziękuję - pocałowałam go w policzek i pobiegłam do kuchni dokończyć szykowanie śniadania.
Zabrałam się za gofry a Justin wstawił wodę na kawę.
- Dove? - usłyszałam swoje imię i poczułam dłonie na biodrach.
- Hmm? - wtuliłam się w ramiona mojego chłopaka.
- Musimy porozmawiać - westchnął.
- O czym?
- Tylko się nie denerwuj - uprzedził mnie. - Muszę wracać.
- Gdzie? - zdziwiłam się.
- Do Seattle. Do domu.
Odepchnęłam go i spojrzałam na niego z niedowierzaniem.
- Wiedziałaś, że to się zdarzy prędzej czy później. Przecież wiesz, że możesz jechać ze mną.
- Ale... Ja tam nie mam gdzie mieszkać. Właściwie tutaj też nie.
- Zamieszkasz ze mną - wzruszył ramionami. - Jazzy musi po wakacjach wrócić do szkoły. Zaczyna podstawówkę. Ryan załatwił mi pracę.
- U ciebie nie ma na tyle miejsca. Nie na nas czwórkę.
- Damy radę.
- Jazzy może chodzić do szkoły w Houston - pokręciłam głową. - Pracę też możesz tutaj znaleść.
- Przykro mi Dove - pokręcił głową. -Znajdziemy coś większego. Zamieszkamy razem. Ja jestem tu na wakacje. Nie na stałe.
- Przecież tutaj też możemy coś znaleźć. Justin... Przemyśl to jeszcze.
- Już postanowiłem. Nie mogę mieszkać cały czas u Diany. To nie jest mój dom.
Odwróciłam się i nerwowo postukałam paznokciami o blat wyspy kuchennej.
- Dove...
- Ja nie mam gdzie mieszkać -powiedziałam. - A tam nie chcę wracać. Tamto miasto źle mi się kojarzy. Znajdziemy sobie coś tutaj i wszystko będzie dobrze.
- Ja nie chcę tu mieszkać - Justin objął mnie w talii. - To miasto, to nie jest mój dom. Wróć ze mną. Poradzimy sobie. Ludzie mieszkają w gorszych warunkach. Zmieścimy się jakoś. Mam trzy pokoje.
- Ale nie są duże, jak tutaj.
- Ale to nie jest moje mieszkanie. Nie chcę cały czas siedzieć jej na głowie. Źle się z tym czuję. Wróć ze mną.
Westchnęłam i pokręciłam głową.
- Jay... Znajdę sobie coś małego... Tutaj.
Puścił mnie i zmarszczył brwi.
- To znaczy, że nie chcesz ze mną mieszkać? Chcesz zostać w Houston?
Kiwnęłam głową.
- A co z Natem? Co z nami? - zapytał. -Dove... Nie rozumiem. Nie chcę stracić kontaktu z tobą i moim synem.
- Justin...
- Ja pierdolę - uderzył ręką o stół. - Nie wierzę w to co się dzieje.
Zaklął jeszcze raz i wyszedł z domu trzaskając drzwiami.
Zamknęłam oczy i usiadłam będąc zła na samą siebie.
- Co się stało? - Kale przyszedł do kuchni. - Czemu tak krzyczał?
- Pokłóciliśmy się - westchnęłam. -Justin chce wracać do Seattle.
- Siostrzyczko... Co w tym złego? - kucnął przede mną żeby móc spojrzeć mi w oczy.
- Ja nie chcę tam wracać. On się wściekł, bo wie, że staci kontakt z Natem.
- I z tobą. Po tym wszystkim co razem przeszliście, znowu będziecie z dala od siebie. Pomyśl o nim. Dopiero co się dowiedział, że ma syna.
- Wiem, ale...
- Nie ma ale, Dove. Musisz przyznać, że to było trochę egoistyczne.
Pokiwałam głową.
- Spróbuję do niego zadzwonić -wyciągnęłam komórkę i wybrałam do niego numer.
Jeden sygnał, drugi...
- Co jest? - usłyszałam.
- Justin, wróć do domu. Porozmawiamy.
- Muszę się przewietrzyć.
- Przepraszam. Wiem, że jestem idiotką. Nie pomyślałam o nas. Przepraszam - powoli zaczynały mnie piec oczy. - Justin, przepraszam. Ja wiem, że...
- Nadal nie chcesz ze mną wrócić?
- Justin ja... - głos mi się załamał.
- Rozumiem - rozłączył się.
Zraniłam go.
CZYTASZ
I'll show you /JB/ 1&2 ✔
FanfictionDove i Justin zaczęli się nienawidzić od pierwszego spotkania. Chłopak obiecał, że będzie jej niszczyć życie. Dziewczyna została w przeszłości bardzo skrzywdzona i cierpi, lecz chłopak tego nie widzi. Czy nienawiść da się przezwyciężyć? Cześć dru...