- Chodź ze mną do Dove - zażądałem, zapinając spodnie i starając się patrzeć wszędzie tylko nie na Kelsey.
- A jeśli nie?
Czułem jak moje serce zaczyna szybciej bić i ze złością zacisnąłem pięści.
- Ok, ok. Powiedziałam, że powiem jej prawdę to powiem - zaśmiała się. - Co masz taką minę? Jeszcze pięć minut temu nie narzekałeś.
- Zamknij się, pójdź ze mną do Dove i zniknij z mojego życia - warknąłem.
- Przecież nic złego nie zrobiłam -wzruszyła ramionami.
- Chyba żartujesz?
- Ale obydwoje wiemy... - podeszła do mnie a ja spiąłem mięśnie. - Że to ty zdradziłeś Dove, a nie ja. Gdybyś nie chciał to byś tego nie zrobił.
- Zmusiłaś mnie.
- Ja? Przecież nie spałeś ze mną na imprezie. Gdybyś pomyślał, to byś sam to udowodnił. A teraz? Idziesz powiedzieć, że jej nie zdradziłeś po tym jak się ze mną przespałeś - spojrzała na mnie z politowaniem. - Czas mija... Idziemy?
Wyszła z pokoju a ja ruszyłem za nią wciąż będąc w szoku po tym co usłyszałem. Teraz do mnie dotarło, że ona ma rację. Zdradziłem Dove, po to by udowodnić, że tego nie zrobiłem.
Otworzyłem drzwi do mojego pokoju i od razu podszedłem do Dove.
- Mówiłam coś. Nie zbliżaj się do mnie.
- Chcę ci wszystko wyjaśnić. Chodź Kelsey.
- Co ona tu robi?
- Justin mnie prosił, bym powiedziała ci jak było. Nie spaliśmy ze sobą na imprezie - z każdym jej słowem modliłem się, żeby nie powiedziała jej o tym co zrobiłem przed kilkoma minutami. - Dosypałam mu do drinka narkotyki. Jest niewinny.
- Nie wierzę ci.
- To już nie moja sprawa. Mówię prawdę. To co zrobisz już zależy od ciebie. Ale uwierz mu. Nic nie zrobił. Do zobaczenia - skierowała się do drzwi. - Na razie Justin.
I wyszła.
- Skarbie, proszę... Uwierz mi.
- Ja nie wiem co mam myśleć.
- Błagam cię. Naprawdę nie spałem z nią - czułem jakby wielka gula zatkała mi gardło. - Dove...
Dziewczyna podeszła do mnie i wtuliła się w moją pierś.
- Powinnam ci od razu uwierzyć. Wiem, że nigdy byś mi tego nie zrobił.
Zamknąłem oczy mocno zaciskając powieki.
- Oczywiście, że nie, skarbie.
- Przepraszam, że ci nie wierzyłam. Pamiętaj, że ci ufam.
- Nie przepraszaj. To ja przepraszam.
- Za co?
- Za wszystko.
***
- Gotowi? - pan Rausers czekał na nas przed hotelem.
- Tak - odpowiedziałem.
Droga na lotnisko minęła szybko.
- Nie śpij - widziałem jak Dove zamyka oczy. - Prześpisz się w samolocie.
Brunetka wtuliła się w mój bok i pocałowała mnie policzek.
- Kocham cię Justin - brunetka posłała mi uśmiech, który po prostu uwielbiam.
- Ja ciebie też. Nawet nie wiesz jak bardzo - przytuliłem ją.
Kiedy dojechaliśmy na lotnisko od razu zabrałem nasze rzeczy i skierowaliśmy się do samolotu.
- Trochę się boję - usłyszałem.
- Nie masz czego. Będziesz ze mną - chwyciłem jej dłoń i razem weszliśmy na pokład samolotu.
Zajęliśmy miejsca i czekaliśmy na start. Kiedy samolot ustawił się w powietrzu pozwoliłem by Dove położyła mi głowę na kolanach.
Delikatnie miziałem ją po włosach by zasnęła. W końcu nie spała całą noc. Ja też nie spałem, ale jedna rzecz męczyła mnie bardziej nic senność. Sumienie.
YOU ARE READING
I'll show you /JB/ 1&2 ✔
FanfictionDove i Justin zaczęli się nienawidzić od pierwszego spotkania. Chłopak obiecał, że będzie jej niszczyć życie. Dziewczyna została w przeszłości bardzo skrzywdzona i cierpi, lecz chłopak tego nie widzi. Czy nienawiść da się przezwyciężyć? Cześć dru...