60. Pamiętaj, że ci ufam

2.6K 114 22
                                    

- Chodź ze mną do Dove - zażądałem, zapinając spodnie i starając się patrzeć wszędzie tylko nie na Kelsey.

- A jeśli nie?

Czułem jak moje serce zaczyna szybciej bić i ze złością zacisnąłem pięści.

- Ok, ok. Powiedziałam, że powiem jej prawdę to powiem - zaśmiała się. - Co masz taką minę? Jeszcze pięć minut temu nie narzekałeś.

- Zamknij się, pójdź ze mną do Dove i zniknij z mojego życia - warknąłem.

- Przecież nic złego nie zrobiłam -wzruszyła ramionami.

- Chyba żartujesz?

- Ale obydwoje wiemy... - podeszła do mnie a ja spiąłem mięśnie. - Że to ty zdradziłeś Dove, a nie ja. Gdybyś nie chciał to byś tego nie zrobił.

- Zmusiłaś mnie.

- Ja? Przecież nie spałeś ze mną na imprezie. Gdybyś pomyślał, to byś sam to udowodnił. A teraz? Idziesz powiedzieć, że jej nie zdradziłeś po tym jak się ze mną przespałeś - spojrzała na mnie z politowaniem. - Czas mija... Idziemy?

Wyszła z pokoju a ja ruszyłem za nią wciąż będąc w szoku po tym co usłyszałem. Teraz do mnie dotarło, że ona ma rację. Zdradziłem Dove, po to by udowodnić, że tego nie zrobiłem.

Otworzyłem drzwi do mojego pokoju i od razu podszedłem do Dove.

- Mówiłam coś. Nie zbliżaj się do mnie.

- Chcę ci wszystko wyjaśnić. Chodź Kelsey.

- Co ona tu robi?

- Justin mnie prosił, bym powiedziała ci jak było. Nie spaliśmy ze sobą na imprezie - z każdym jej słowem modliłem się, żeby nie powiedziała jej o tym co zrobiłem przed kilkoma minutami. - Dosypałam mu do drinka narkotyki. Jest niewinny.

- Nie wierzę ci.

- To już nie moja sprawa. Mówię prawdę. To co zrobisz już zależy od ciebie. Ale uwierz mu. Nic nie zrobił. Do zobaczenia - skierowała się do drzwi. - Na razie Justin.

I wyszła.

- Skarbie, proszę... Uwierz mi.

- Ja nie wiem co mam myśleć.

- Błagam cię. Naprawdę nie spałem z nią - czułem jakby wielka gula zatkała mi gardło. - Dove...

Dziewczyna podeszła do mnie i wtuliła się w moją pierś.

- Powinnam ci od razu uwierzyć. Wiem, że nigdy byś mi tego nie zrobił.

Zamknąłem oczy mocno zaciskając powieki.

- Oczywiście, że nie, skarbie.

- Przepraszam, że ci nie wierzyłam. Pamiętaj, że ci ufam.

- Nie przepraszaj. To ja przepraszam.

- Za co?

- Za wszystko.

***

- Gotowi? - pan Rausers czekał na nas przed hotelem.

- Tak - odpowiedziałem.

Droga na lotnisko minęła szybko.

- Nie śpij - widziałem jak Dove zamyka oczy. - Prześpisz się w samolocie.

Brunetka wtuliła się w mój bok i pocałowała mnie policzek.

- Kocham cię Justin - brunetka posłała mi uśmiech, który po prostu uwielbiam.

- Ja ciebie też. Nawet nie wiesz jak bardzo - przytuliłem ją.

Kiedy dojechaliśmy na lotnisko od razu zabrałem nasze rzeczy i skierowaliśmy się do samolotu.

- Trochę się boję - usłyszałem.

- Nie masz czego. Będziesz ze mną - chwyciłem jej dłoń i razem weszliśmy na pokład samolotu.

Zajęliśmy miejsca i czekaliśmy na start. Kiedy samolot ustawił się w powietrzu pozwoliłem by Dove położyła mi głowę na kolanach.

Delikatnie miziałem ją po włosach by zasnęła. W końcu nie spała całą noc. Ja też nie spałem, ale jedna rzecz męczyła mnie bardziej nic senność. Sumienie.

I'll show you /JB/ 1&2 ✔Where stories live. Discover now