52. Jest cudowna

3.1K 120 22
                                    

- Nigdy więcej do niej nie pójdziesz!

- Przepraszam tato, ja tylko się z nią bawiłam... - tłumaczyłam się płaczliwym głosem.

- Ktoś ci pozwolił?! - popchnął mnie. - Masz się mnie słuchać! A ja ci zabroniłem!

Uderzył mnie w plecy skórzanym pasem.

- Ona ma siedem lat, niech się bawi... -zaczęła moja mama. - Przyjaźnią się.

- Zamknij pysk, suko! Nauczę ją dyscypliny! - znów się na mnie zamachnął. - Masz...- cios - się mnie...-cios - słuchać! - Upadłam na ziemię zanosząc się płaczem.

- Tato... - mój głos był słaby i przestraszony.

Gwałtownie się wyrwałam ze snu.

- Justin... - ruszyłam go za ramię.

- Hmm? - wyszeptał sennym głosem. -Co się stało?

Spojrzał na mnie przecierając oczy.

- Znowu sen?

Pokiwałam głową.

- Chodź do mnie - rozłożył ramiona a ja wtuliłam się w jego pierś cicho szlochając. - Już dobrze, skarbie... Jesteś bezpieczna.

Pocałował mnie w ramię i wtulił twarz w moje włosy. Nucił przez chwile cicho jakąś piosenkę a potem zasnęłam.

***

Przeciągnęłam się i poczułam na swojej szyi pocałunek.

- Dzień dobry, śpiąca królewno -  szepnął mi do ucha.

- Hej, Jay...

- Mógłbym z tobą spać codziennie.

- Nie powinnam ci pozwalać spać ze mną w jednym łóżku. Kale by się zdenerwował.

- Kale się zdenerwuje jak mu powiesz, że ze mną jesteś. On mnie niezbyt lubi.

Zaśmiałam się.

- Nie mogę uwierzyć, że za dwa dni wracamy. Wszystko się zmieni.

- Nic się nie zmieni kochanie. Będzie tak samo, a nawet jeszcze lepiej. Jutro cię zabieram na imprezę.

- Jutro to się będę pakować.

- Oj nie przesadzaj. Zdążysz. Więc jutro impreza a dziś spacer po mieście. Co ty na to?

Cmoknęłam go w usta.

- Uznam to za zgodę.

***

Właśnie zdałam sobie sprawę, że przez całą wycieczkę nie zadzwoniłam do Hanny.

Szybko wybrałam jej numer. Nie odebrała. Chyba jest na mnie wściekła.

Ja
Przepraszam, że się nie odzywałam. Nie miałam czasu, trochę było problemów. Za dwa dni wracam, pogadamy ok?

Mam nadzieję, że odpisze.

- Jesteś gotowa? - Justin wyszedł z łazienki szczotkując zęby.

- Tak - westchnęłam. - Hanna się nie odzywa.

- Nie przejmuj się. Pogadacie w szkole.

Chwilę potem już wyszliśmy z hotelu. Justin chwycił moją rękę a nasze palce splotły się ze sobą. Zaskoczona, posłałam mu zdziwiony uśmiech.


- Mówiłem, że się nauczę tych wszystkich romantycznych pierdół.

- Dużo to dla mnie znaczy, wiesz?

Jay uśmiechnął się i pocałował mnie w głowę.

- Co chcesz na urodziny? - spytałam, przypominając sobie, że za tydzień kończy osiemnaście lat.

- Wystarczy mi to, że ze mną będziesz.

- Ja pytam serio. Nie mam pojęcia co ci kupić.

- Nic mi nie kupuj. Spędź ze mną ten dzień i tyle. To będzie najlepszy prezent .

- Jesteś strasznie uparty. I tak coś wymyślę.

- I kto tu jest uparty? W porządku, możesz mi coś kupić, ale ja teraz kupię prezent tobie.

-Nie, Justin. Ja nie mam urodzin.

- Ale jesteś moją dziewczyną i chcę, by moja dziewczyna coś ode mnie dostała.

Nie dając się przekonać, Justin wszedł do jubilera. Kazał mi czekać pod sklepem, więc stałam i czekałam, co wcale nie było mi na rękę, bo nie chciałam by cokolwiek mi kupował.


Kiedy wyszedł, wyszczerzył do mnie zęby i kazał zamknąć oczy. Spełniłam jego prośbę i poczułam na dłoni pudełko.


- Otwórz. Udało mi się przekonać, by wygrawerował szybko, bo mi ucieknie moja miłość.

Otworzyłam powieki i uchyliłam wieczko pudełka. W środku była srebrna bransoletka z grawerem.


Is it too late to say sorry? You give me purpose. J&D

- Justin, nie wiem co powiedzieć.

- Podoba ci się?

- Bardzo, jest cudowna - pocałowałam go i pozwoliłam by zapiął mi bransoletkę na ręce. - Dziękuję.

- Nie masz za co. Kocham cię.

- Ja ciebie też.

.................

Napis na bransoletce
Czy jest za późno, by powiedzieć przepraszam? Dajesz mi cel Justin i Dove

I'll show you /JB/ 1&2 ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz