68. Obiecałaś!

2.7K 126 19
                                    

- Przestań mnie traktować jak kalekę -oburzyłam się dziś kolejny raz.

Noc spędziłam w szpitalu i następnego dnia pozwoli mi wracać do domu. Kale nic nie pozwalał mi robić samej. Przez próg też próbował mnie przenieść.

- Boję się o ciebie - wzruszył ramionami.

- Wiem, ale nic mi nie jest.

- To nie jest nic Dove - powiedział z poważną miną. - Chciałaś się zabić.

- Nie, nie chciałam. To nie było zamierzone.

- Ale się samookaleczasz. Dlatego... Chyba lepiej będzie jak pójdziesz do jakiegoś specjalisty. Ja widocznie nie umiem ci pomóc.

- Kale... Nie. Nie chcę żadnego specjalisty.

- Mi nie ufasz, więc...

- Ufam Ci - przerwałam mu. -Przepraszam, że tyle to przed tobą ukrywałam. Obiecuję, że będę ci o wszystkim mówić, tylko proszę, żadnych lekarzy.

- Obiecujesz?

Kiwnęłam głową, a brat mnie przytulił i pocałował w głowę.

- Przepraszam. To moja wina. Powinienem cię uprzedzić, że wychodzę.

- Daj spokój.

- Mogłaś umrzeć. Wykrwawiłabyś się na śmierć - zamknął oczy i pokręcił głową. - Gdybym cię nie znalazł, to...

Mocniej go objęłam.

- Nie myśl o tym. Nic się nie stało. Zapomnij - uśmiechnęłam się. - Muszę coś kupić Justinowi. Dziś jedziemy na jego urodziny.

- Jedziemy? - zdziwił się.

- Jesteś zaproszony. Powiedział, że możesz kogoś zabrać.

- W takim razie też muszę mu coś kupić. Zbieraj się. Zaraz jedziemy.

***

- Co on lubi?

- Muzykę - powiedziałam od razu.

Staliśmy na środku galerii nie wiedząc dokąd się udać.

- Płyta? - zapytał.

Kiwnęłam głową.

- Ja idę do jubilera. Widziałam to co chcę kupić.

- A czego on słucha?

- Lubi Ushera i Jacksona -  przypomniałam sobie co ostatnio widziałam na jego walkmanie.

Pokiwał głową i skierował się w stronę sklepu muzycznego, a ja poszłam do jubilera.

***

- Hej księżniczko - Justin przywitał mnie przed drzwiami do klubu. - Cześć Kale.

- Wszystkiego najlepszego - powiedział mój brat, podając mu torebkę z prezentem.

- Skąd wiedziałeś, że tego słucham?

Mój brat chrząknął pokazując dyskretnie na mnie na co Bieber się zaśmiał.

- A to tak na rozluźnienie - podał mu butelkę wódki.

- Dzięki. Chcesz to możesz już wejść.

- Lynn przyjdzie za pół godziny.

- Jasne, nie ma problemu.

I'll show you /JB/ 1&2 ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz