2~35. Zapomnijmy o tym.

1.9K 102 22
                                    

OCZAMI JUSTINA

Może i przesadziłem. Powiedziałem trochę za dużo, ale jest mi strasznie przykro. Przykro mi, że zachowała się tak egoistyczne i myślała tylko o sobie. To nie jest tak, że już nie chcę z nią być. Bardzo ją kocham i bolało mnie to co powiedziała.

Nie mogłem spać, więc poszedłem do kuchni i wypiłem szklankę wody. Jest już druga w nocy i nie mogłem już wytrzymać. Podszedłem do drzwi sypialni i zacząłem słuchać czy Dove śpi. Nie spała. Z pokoju dochodził cichy szloch a mnie coś ścisnęło w sercu. Westchnąłem i zapukałem. Szloch natychmiast ustał a ja wszedłem do pokoju.

- Dove? - szepnąłem cicho, siadając na łóżku. - Chcesz porozmawiać?

- Przepraszam - zapłakała. - Nie chciałam, naprawdę.

- Shh, nie płacz - oparłem się o oparcie i przyciągnąłem do siebie dziewczynę. - Nie płacz...

- Nie zostawiaj mnie. Ja wiem, że mnie nienawidzisz, ale nie zostawiaj mnie - wtuliła się we mnie i poczułem łzy na swojej szyi.

- Nie nienawidzę cię. Bardzo cię kocham - powiedziałem od razu. - Ja też przepraszam. Nie powinienem był  ci mówić takich rzeczy. Kocham cię. Już dobrze. Myszko, nie płacz, błagam.

Zapaliłem lampkę i spojrzałem na nią. Ująłem jej twarz w dłonie i starłem łzy z policzków.

- Nie płacz - poprosiłem. - Skarbie...

- To moja wina. Ale ja naprawdę nie chciałam. Nie chciałam żebyś się na mnie gniewał.

- Daj spokój. Zapomnij o tym. Wszystko jest dobrze - ująłem jej dłoń. - Skarbie, wszystko jest do... - Zobaczyłem coś czego nigdy nie zapomnę. - Coś ty zrobiła?

Na jej wewnętrznych stronach rąk znajdowały się świeże cięcia.
Czerwone kreski świadczące o tym, że się obwiniała za całą sytuację.

- Skarbie... - uniosłem jej nadgarstki i delikatnie pocałowałem jej rany. -Przepraszam. Tak bardzo cię przepraszam - przytuliłem ją do siebie mocniej.

- Wybaczysz mi?

- Nie mam czego. Boże, przepraszam cię skarbie. Gdyby nie ja to nic byś sobie nie zrobiła -
Pocałowałem ją w czoło i czekałem aż jej dreszcze wywołane płaczem ustaną.

- Shh... Spokojnie - szeptałem jej do ucha.

- Justin, przepraszam.

- Nie przepraszaj. Nie masz za co. Kochanie, bardzo cię kocham. Pamiętaj to - pocałowałem ją po raz kolejny w głowę i uspokajająco głaskałem ją po plecach. - Uspokój się. Śpij...

- Obiecaj mi, że jak zasnę to mnie nie zostawisz.

- Nigdy cię nie zostawię - obiecałem. -Myszko, spróbuj zasnąć.

- Nie mogę - pokręciła głową. -Juss, przepraszam.

- Już już. Nic się nie dzieje. Chociaż spróbuj. Jutro będziesz nieprzytomna. Porozmawiamy na spokojnie, ale teraz idź spać.

Dziewczyna znów zaczęła płakać, a ja mocno ją objąłem i sam poczułem łzy w oczach.

- Myszko... - poprosiłem. - Nie płacz... Cichutko... No już... I'm feeling like I'm breathing my last breath. I'm feeling like I'm walking my last step. You give me purpose,everyday, you give me purpose in every day - zacząłem cicho śpiewać jej do ucha. - Kocham cię. Bardzo cię kocham i cokolwiek, kiedykolwiek powiem, nie zmieni to faktu, że zawsze będziesz dla mnie najważniejsza.

- Kocham cię Justin - usłyszałem.

Kilkanaście minut później, Dove zasnęła.

Dopiero teraz pozwoliłem moim łzom wypłynąć.

To była nasza najpoważniejsza kłótnia. Nasz związek o mało się nie rozpadł. Dove znowu się pocięła. Co gdyby coś się stało i by przecięła za mocno tak jak kiedyś. Umarłbym razem z nią. Kocham ją tak bardzo. Nie pozwolę następnym razem by nerwy wzięły nade mną kontrolę. Cokolwiek się stanie nigdy więcej nie pozwolę, żebyśmy się tak kłócili. Żałuję każdego złego słowa jakie wypowiedziałem.

Trzymałem ją mocno w ramionach a ona trzymała głowę na mojej piersi i kurczowo trzymała się mojej koszulki, jakby rzeczywiście się bała, że ją zostawię. Jej miarowy oddech mnie trochę uspokajał i pozwoliłem sobie zamknąć oczy i zasnąć.

I'll show you /JB/ 1&2 ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz