2~40. Wiesz co to znaczy

1.8K 99 29
                                    

- Jesteśmy - z zamyśleń wyrwał mnie słaby głos Justina. - Weźmiesz Nate'a?

Pokiwałam głową patrząc jak rozpina pasy Jasmine.

- Weź Bizzlego, niech pobiega.

Spełnił moją prośbę, wziął walizki, zaniósł je do mieszkania i wrócił do nas.

- W porządku? - spytałam.

- A jak myślisz? - przeniósł wzrok na mnie. - Ten psychol chce was skrzywdzić. Tylko dlatego, że jesteś ze mną. Nie może tak być Dove.

Zmarszczyłam brwi.

Chłopak uśmiechnął się smutno i pokiwał głową.

- Wiesz co to znaczy - wziął Jasmine za rękę i pociągnął ją w stronę domu.

- Nie, nie wiem co to znaczy! - podniosłam syna i poszłam na nimi. - Justin!

- Sądzę, że lepiej będzie jeśli zamieszkasz u Kale'a -  powiedział, kiedy Jazzy pobiegła do swojego pokoju.

- Słucham? - położyłam Nate'a do wózka. - O czym ty mówisz?

- Nie możesz ze mną mieszkać, jeśli to stwarza niebezpieczeństwo. Może wtedy pomyśli, że nie jesteśmy już razem...

- Nie! Nie, Justin! - krzyknęłam. -Wróciłam tu by być z tobą! Nie zamierzam dać się zastraszyć!

- On może ci zrobić krzywdę! - położył dłonie na moich ramionach i spojrzał mi w oczy.

- Nie dbam o to, jeżeli to znaczy, że nie możemy być razem!

- Chcę dla ciebie jak najlepiej...

- To mnie nie zostawiaj! - odsunęłam się od niego.

Chłopak szybko mnie pociągnął i po chwili znalazłam się w jego ramionach.

- Błagam cię, nie zostawiaj mnie.

- Nie zostawię. Nigdy - szepnął. - Chodź, mam dla ciebie niespodziankę.

Zdziwiona podałam mu rękę i weszliśmy do pokoju obok.

- To pokój Nate'a - powiedział.

Pomieszczenie było pomalowane na niebiesko. Na środku stało łóżeczko, a przy ścianie jednoosobowe łóżko, potrzebne gdy już podrośnie. Białe mebelki, szafki, półki. Ramki na zdjęcia...

- Podoba ci się?

- Ale jak? Kiedy?

- Powiedziałem Ryanowi co i jak, a przed wyjazdem dałem mu jedną z moich kart, więc miał jak zapłacić.

- Boże, Justin... Dziękuję, jest piękny -objęłam go i pocałowałam.

Chłopak mruknął na zgodę i przyciągnął mnie bliżej siebie.

- I ty chciałeś żebym się wyprowadziła? - zapytałam przy jego ustach.

- To było głupie - szepnął.

- Bardzo głupie - chwycił mnie za pośladki bym objęła nogami w pasie i położył mnie na łóżku stojącym przy ścianie. - Justin, to pokój naszego syna... - zaśmiałam się, kiedy sięgnął do końcówki mojej koszulki.

- Trzeba go ochrzcić - powiedział między pocałunkami.

Jęknęłam z przyjemności, kiedy jego usta odnalazły moją szyję.

- Jazzy jest w domu - westchnęłam.

- Ona tu nie wejdzie.

- Skąd wiesz?

Przerwałam, kiedy usłyszałam dźwięk SMS-a. Justin zamarł nade mną i zamknął na chwilę oczy. Sięgnął po telefon i odblokował ekran.

- Co tam pisze? - spytałam, kiedy usiadł obok mnie.

- Rozbierz ją szybciej - szepnął.

- Ale skąd...? - rozejrzałam się po pokoju.

- Gdzieś musi być kamera - pokręcił głową. - Założę się, że w każdym pokoju jest.

- Trzeba to zgłosić.

- Nie! - kopnął w szafkę nocną. - Nie możesz nic zrobić, bo będzie jeszcze gorzej. Dove, przepraszam. To nie tak miało wyjść. Mieliśmy być szczęśliwi...

- Jestem szczęśliwa - przerwałam mu. -Znajdziemy kamery i wszystko się skończy.

Pokiwał głową. Rozejrzałam się po pokoju.

- Poszukam w sypialni, a ty zobacz tutaj.

OCZAMI JUSTINA

Zabiję go. Przysięgam, że go zabiję.
Rozejrzałem się po suficie. Czysto.
Zajrzałem pod kwiatki - pusto.
Wtedy zerknąłem w stronę szafy. Jest. Malutka kamerka była przyczepiona do drzwi.

W tamtym momencie usłyszałem szczekanie Bizzlego. Wyszedłem z pokoju i skierowałem się do tylnego wyjścia na taras.

- Co jest piesku? - poklepałem go po pyszczku, ale on ciągle ujadał patrząc się w ogrodzenie.

- Justin, co się dzieje?! - usłyszałem.

- Nic, zaraz sprawdzę! - wyciągnąłem zza paska pistolet i odblokowałem go.

Podszedłem do bramy i rozejrzałem się.

- Jest tu ktoś?! - zawołałem - Bizzle, na co szczekałeś?

W tamtej chwili coś się poruszyło i z krzaków wybiegł kot.
Odetchnąłem z ulgą, schowałem pistolet i wróciłem do mieszkania.

- To tylko kot - zwróciłem się do Dove. -Znalazłaś kamerki?

- Była w naszej sypialni i łazience. Nigdzie wiecej nie znalazłam.

- Skurwiel - skomentowałem, zaciskając zęby. - W porządku?

- Chyba tak - przytuliła mnie. - Jazzy zasnęła. Nate śpi... Obejrzymy coś?

- No jasne - pocałowałem ją w czoło.

-Proszę nie zachowujmy się tak. Nie pozwólmy żeby on nad nami zapanował.

- Boję się o was - westchnąłem. - Ale masz rację - pociągnąłem ją do sypialni. - Co włączyć?

- Cokolwiek - ziewnęła.

- Idź spać, oczy ci się same zamykają -uśmiechnąłem się.

- Ale się nawet nie przebrałam... -ułożyła się w moich ramionach i zamknęła oczy.

- Dobranoc kochanie - wtuliłem się w nią.

Rozejrzałem się po pokoju i sam zamknąłem oczy.

Co mam robić?

I'll show you /JB/ 1&2 ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz