OCZAMI JUSTINA
- Uważaj na nią - poprosił mnie Kale, kiedy Dove poszła się pożegnać z dziećmi. - Widzisz w jakim ona jest stanie. Jest przerażona. Boję się, że ona znowu będzie się...
- Wiem - pokiwałem głową. - Nie pozwolę na to. Nie rozumiem tylko dlaczego ona aż tak reaguje. Odpycha wszystkich i nie pozwala sobie wytłumaczyć.
- Wtedy też tak było. Nie umiałem do niej dotrzeć. Musisz pamiętać, że cokolwiek ona powie, to nie chciała w żaden sposób cię urazić. Cierpi i chce odepchnąć wszystkich od siebie. To taki jej sposób obrony.
- Powinienem był go zabić -warknąłem.
- Ja też nie raz tak sobie mówiłem. Ale jak tak myślę... Nie wiem czy bym potrafił kogoś zabić. Nawet jeśli on na to zasługuje.
Kale ma rację. W końcu to wciąż jego ojciec. Wiem jednak, że jeśli będzie trzeba to zabiję dla niej z zimną krwią. Nie pozwolę, by znowu się zamknęła w sobie, nie dam jej się znowu ciąć.
- Idziemy? - Dove spytała cicho.
- Tak. Na pewno dacie sobie radę? -upewniłem się.
- Tak, nie martw się - Lynn posłała mi uśmiech.
- Pa mała - Kale objął Dove i szepnął jej coś na ucho. - Pamiętaj - dodał głośniej.
- Myślisz, że jak powiesz, że on tu nie wróci to tak będzie? Już raz tak mówiłeś - spojrzałam na niego, kręcąc głową.
- Dove... - westchnął. - Kocham cię.
- Ja ciebie też - przytuliła go jeszcze raz i skierowała się do drzwi.
- Dzięki jeszcze raz - rzuciłem na do widzenia. - Idę.
Poszedłem za Dove i splotłem nasze palce. Spojrzała na mnie po czym znowu patrzyła przed siebie.
- On nie wiedział, że on przyjdzie -przeniosłem rękę na jej talię.
- Wiem - powiedziała krótko. - Justin, ja go nie winię. Po prostu się boję ojca.
- Nie masz powodu. On nie wie gdzie my mieszkamy. Poza tym... Nie dam mu się do ciebie zbliżyć.
Widząc łzy w jej oczach od razu mocniej ją do siebie przytuliłem. Kilka minut później dotarliśmy do domu.
- Jesteś głodna? - spytałem, przekraczając próg domu.
- Nie - pokręciła głową. - Chcę się z tobą kochać - szepnęła.
- Dove... - westchnąłem.
- Wiem, wiem. Chcesz wymazać to co zrobił ci ojciec. Tak, chcę. Jednak chcę się z tobą kochać, bo mam na to ochotę - popchnęła mnie na kanapę, zachłannie całując.
Westchnąłem cicho chwytając ją za pośladki, kiedy na mnie usiadła.
- Jesteś pewna?
Kiwnęła głową zaczynając ściągać moją koszulkę.
***
Dove położyła głowę na moim nagim torsie i zamknęła oczy.
Wszystko byłoby dobrze gdybym nie poczuł łez, które spływały na moją pierś.
- Skarbie, czemu płaczesz? - lekko się podniosłem by na nią spojrzeć - Dove, co się stało?
Podniosła się i na szybko ubrała.
- Zrobiłem coś nie tak? - spytałem, nie mając pojęcia co się dzieje.
- Nie - pokręciła głową.
- Powiedz, co jest? - objąłem ją.
- Nie wiem - wzruszyła ramionami. -Nie wiem. Zachciało mi się płakać, więc płakałam.
- Nie chciałaś tego. Zmuszałaś się, żeby to zrobić.
- Nieprawda. Gdybym nie chciała to bym tego nie zrobiła - zmarszczyła brwi. - On mnie nie pytał o zgodę, Ty tak. Więc tego chciałam.
- Przestań w kółko o nim wspominać -poprosiłem, ubierając spodnie.
- Bo co? Może chcę. Może strach mi przypomina o tym, że jestem brudna. Może chcę to pamiętać.
- Co ty mówisz? - jej beznamiętny głos mnie przerażał. - Nie jesteś brudna.
- W porządku. Zeszmacona brzmi lepiej. Czuję się jak dziwka. On dziecka dawałam się ojcu, teraz uprawiam seks żeby nie pamiętać. To twoje słowa. Po prostu szmata - zaśmiała się sama z siebie.
- Przestań. Jak mam ci udowodnić, że to nieprawda? Boisz się i nie wiesz co masz robić. Uspokój się i...
- Przestań mi mówić żebym się uspokoiła, bo jeszcze bardziej jestem zła! - wrzasnęła.
- Ok. Więc się ogarnij, bo wcale tak nie myślisz. Nie ma tu twojego ojca. Jestem ja - chwyciłem ją za ramię. -Patrz na mnie.
Nic.
- Spójrz na mnie!
Podniosła wzrok.
- To już minęło. Nie ma go. Nie jesteś dziwką i nigdy nie byłaś.
Po jej policzku spłynęła łza.
- Co się ze mną dzieje? - wtuliła się we mnie.
- Już dobrze - pogładziłem ją po plecach. - Nie musisz się go bać.
Przez tego człowieka, w dzieciństwie jej psychika się rozsypała. Teraz potrzeba chwili by znowu się podłamała. Ja na to nie pozwolę.
- Przepraszam Justin.
- Nie masz za co - pocałowałem ją w czoło.
Jeśli się do niej zbliży, on tego pożałuje. Zabiję go gołymi rękami.
VOCÊ ESTÁ LENDO
I'll show you /JB/ 1&2 ✔
FanficDove i Justin zaczęli się nienawidzić od pierwszego spotkania. Chłopak obiecał, że będzie jej niszczyć życie. Dziewczyna została w przeszłości bardzo skrzywdzona i cierpi, lecz chłopak tego nie widzi. Czy nienawiść da się przezwyciężyć? Cześć dru...