-21-

13.7K 688 72
                                    

Dzisiejszego ranka zbudził mnie odgłos krzątania się na dole kilkunastu albo nawet kilkudziesięciu osób. Zrezygnowana faktem, że nie mogę spać, ruszyłam do łazienki, aby wziąć prysznic i się ubrać. Niestety, była zajęta.

- Jo?! - walnęłam zdenerwowana w drzwi, ponieważ zachciało mi się siusiu.

- Nie, krasnal. - Ktoś mruknął, a po chwili zobaczyłam przed sobą rudowłosą przyjaciółkę Charliego.

- Ach, faktycznie - zaśmiałam się i weszłam do łazienki.

Mia pokręciła głową i, o dziwo bez żadnego komentarza, zostawiła mnie w spokoju.

Skorzystałam z toalety, dokładnie się umyłam i uczesałam włosy w kucyka. Założyłam na siebie dżinsowe ogrodniczki w postaci spodenek z szelkami i zwykłą białą bluzkę. Wróciłam do pokoju, aby pościelić łóżko i odświeżyć pomieszczenie, poprzez szerokie otworzenie okna. Ogarnęłam swój teren tu i tam, po czym zgłodniałam i nie miałam innego wyjścia jak iść i zrobić sobie coś na śniadanie.

Przypomiałam sobie o wczorajszej nocy i głupim tekście blondyna.

Hm, w sumie naleśniki... Czemu nie.

Zeszłam na dół i minęłam salon, w którym zauważyłam Charliego, chodzącego między swoimi gangsterami. Każdemu wydawał polecenia dotyczące zabójstw, haraczu i kradzieży. Pokręciłam głową, słysząc to wszystko aż w końcu dotarłam do dobrze mi już znanej, szarej kuchni. Siedział w niej Shiley, Darcy i Noah z Amy Jo, więc widząc ich wszystkich razem, wybuchnęłam śmiechem.

Brunetka mordowała wzrokiem blondynkę, na którą spoglądał mój brat, Noah patrzył przenikliwie na Shiley'a, a Amy Jo siedziała z nosem w krzyżówce, o niczym nie wiedząc.

- Co cię bawi, Cher? - zaśmiał się szatyn.

- No wiesz, braciszku. Nie ma to jak kontakt wzrokowy bez jakiejkolwiek rozmowy. - Wciąż się cicho śmiałam, a Jo spojrzała na mnie porozumiewawczo. Ach, czyli jednak wszystko widziała. Ona ma oczy w dupie. - Co na śniadanie?

- Nic. Każdy tu sam sobie robi coś do zjedzenia albo jedzie na fast foody. - Uśmiechnęła się do mnie Darcy.

Nie powiem, to było trochę podejrzane.

- A wy co jedliście? - zdziwiłam się.

- Ja jadłem kanapki - powiedział Noah, który wstał z miejsca, kierując się do wyjścia. - Ale muszę już wracać do pracy. Jo, pomożesz mi? - zapytał blondynkę z szarmanckim uśmiechem.

- Pewnie. - Ucieszyła się. - Znawczyni strożytnego Egiptu rusza do ataku. - Wstała z miejsca i pomaszerowała za brunetem.

Dziewczyna jak zawsze była pełna energii i chciała zrobić więcej, niż była w stanie, za co chyba każdy ją szanował.

- A my zajedziemy do McDonalda, kiedy będziemy wracać z misji - powiedział Shiley.

- Co za misja? - zapytałam, szukając w szafce składników, potrzebnych mi do zrobienia naleśników.

- Na ulicy pojawiły się nowe prochy. Dwóch kolesi z naszego gangu je kupiło, przez co wykitowali - oznajmiła Darcy, podrywając się z krzesła. - Musimy sprawdzić, co te dzieciaki sprzedają. - Ruszyła w moim kierunku. - Czego szukasz? - zapytała ze śmiechem, a ja ukradkiem na nią spojrzałam. Darcy zakręciła sobie końcówki czarnych jak noc włosów, dzięki czemu wyglądała nieco mniej mrocznie i rozjaśniła sobie twarz, delikatnym makijażem. Miała na sobie tylko czarną koszulkę z jakimś napisem i spodenki w tej samej barwie.

- Mąki, oleju, mleka, jajek, cukru i nutelli - wyliczyłam na palcach. - No i patelni, oczywiście - dodałam, rozbawiając brata i jego dziewczynę.

Game with badboys ✔️Onde histórias criam vida. Descubra agora