LI

594 34 2
                                    


Nienawidzę.
Nienawidzę tych szkolnych typiar, które są gotowe zrobić wszystko, aby być najpopularniejsze.
Które zrobią wszystko, by mieć to, czego chcą.

Ostatnimi czasy jedna z nich, imieniem Arya uczepiła się mojego faceta. Tak, Carl stał się dla niej facetem numer jeden na świecie i nie zamierza ona odestępować go na krok. Zrobiłam już chyba wszystko: dostała po mordzie, została wyzwana, wyśmiana i poniżona, ale dalej się za nim ugania. Zaczynam myśleć nad morderstwem, chociaż wtedy wszelkie podejrzenia spadłyby na mnie. Lepiej nie wplątywać się w takie kłopoty, zwłaszcza, że nadchodzi już drugi miesiąc ciąży. Jestem zrozpaczona, bo Arya jest niesamowicie piękna, nawet jeśli nosi tonę tapety na ryju. Długie, falowane, hebanowe włosy i jasna porcelanowa cera, a na dodatek błyszczące, zielone oczy to wszystko czym się wyróżniała. Nosiła obcisłe ciuchy, a jej sylwetka była wprost idealna, proporcjonalna i symetryczna. Czy to zasługa operacji plastycznych czy może jednak Bóg pomylił adres i dał takie ciało zbyt niezrównoważonej dziewczynie? Tego nie wiadomo. Faktem jest jednak, że Arya została moją rywalką. I wiem, że ona jest lepsza. Ładniejsza. I Carlos ją lubi.

Bo jakby nie? W końcu chodzą do jednej klasy, słuchają tej samej muzyki, lubią śpiewać i grać, oglądają filmy science-fiction i mają podobne idiotyczne, wcale nie śmieszne poczucie humoru. Percy zalecił, abym nie przejmowała się Aryą, bo to tylko kolejna dziewczyna, która chce poderwać Carlosa. A on i tak woli mnie. Jasne.

Zaczęłam kreślić po kartce różne bazgroły, a ponieważ mój mózg był kompletnie zajęty, nie słuchałam nawet o czym tak zaciekle dyskutuje Zoey i Cloud.
- Słuchasz nas, stara? - zaśmiała się brunetka, patrząc na mnie swoimi dużymi, zielonkawymi oczami.
- Nie. - fuknęłam. - Ciągle myślę o tej pindzie, pierdolonej, czarnowłosej suce, która łazi za moim facetem..
- E, uważaj na słowa. Brunetki mają niezaprzeczalny urok. - przeczesała swoje włosy z zabawnym uśmieszkiem. - No, ale nie przejmuj się. Carl naprawdę cię kocha.
- Sama nie wiem. - wzruszyłam ramionami. - Nie wyglądamy jak para. Niby mamy mieć razem dzieci i niby się kochamy, ale.. czy kiedykolwiek szłam z nim przez korytarz za rękę? Nie. Czy przy całej klasie potrafił nazwać mnie swoją dziewczyną i powiedzieć "kocham cię"? Nie. A Eddie potrafi zachowywać się w ten sposób wobec Shmi. Jemu na niej zależy. A Carlos'owi na mnie nie. - wyrzuciłam kartkę do kosza.
- Źle to odbierasz, Lynn. Nie zapominaj, że on..

- Tak, stracił pamięć. I co z tego! Pamięta już tyle rzeczy! Przyjaźni się ze wszystkimi, potrafił odbudować relacje z każdym, tylko nie ze mną! - walnęłam pięścią w ścianę.
- Do takich spraw jest potrzebny czas. - Zoey położyła mi rękę na ramieniu i zaczęła je powoli rozmasowywać. - Chciałabyś być blisko faceta, którego mało znasz? Chciałabyś, żeby dotykał cię i całował? Na pewno nie. A pogadać można z każdym.
- Ale on się nawet nie stara! - westchnęłam. - Jeśli już, to tylko chodzi mu o dzieci. O nic więcej. Zaczynam żałować, że jestem w ciąży. Gdyby nic nas nie łączyło, zapomiałabym o tym związku i zaczęła wszystko od nowa.
- Tylko tak mówisz. - zaśmiała się Cloud.
- Właśnie, Lynn. Nie potrafiłabyś być z innym, kochając nadal Carla. - kiwnęła głową Zoey, uważnie się mi przypatrując. - Nawet jeśli kiedyś był badboy'em, teraz jest nieśmiały, więc nie podejdzie i na chama powie, żebyście poszli się pieprzyć w koszu na śmieci.
- Chciałabym, żeby tak powiedział. - roześmiałam się. - Ale dzięki dziewczyny, że staracie się mi pomóc. I tak uważam, że jestem najbardziej pechową dziewczyną na świecie. - wstałam z ziemii, otrzepując tyłek z kurzu. - Pójdę na chwilę do łazienki. Zaraz wracam.

Zostawiłam przyjaciółki na kilka minut i udałam się do toalety, załatwiając potrzeby fizjologiczne. Umyłam ręce i wysuszyłam je, po czym przejrzałam się w lusterku i stwierdziłam, że nie wyglądam tak źle. Ale gdyby stanęła obok mnie Arya... Stałabym się jej cieniem. Grubszym, brzydszych cieniem.
Ta pieprzona modelka z toną betonu na twarzy powinna być umieszczona w klatce i podziwiana na arenie cyrkowej, a nie chodzi do szkoły i odbija chłopaków. Co za niesprawiedliwość.

Game with badboys ✔️Where stories live. Discover now