-30-

9.8K 608 20
                                    


- Jestem głodna, a ty?

- Nie, jadłam wcześniej kanapki. - Oparłam się o blat. - Jo, mogę cię o coś zapytać?

- O małe prosiaczki? - Bez obecności Noaha była znów moją ukochaną, typową blondynką.

- Proszę cię. - Wywróciłam oczami. - O Charliego.

- Czyli o małych prosiaczkach - zaśmiała się. - Co zrobił?

- No właśnie nic. - Westchnęłam, siadając przy szklanym, kuchennym stole. Krzesło o mały włos się nie wywróciło, by zrobiłam to z ogromną niechęcią.

- Nie rozumiem. Jak możesz być za na kogoś, kto nic nie zrobił. - Skrzyżowała ręce z matczyną miną na twarzy. - Jesteś zła, bo nic nie zrobił?

- Tak - fuknęłam. - Od naszego pocałunku minął tydzień, a on zachowuje się jakbyśmy dalej byli tylko i wyłącznie przyjaciółmi. - Uderzyłam ręką w stół. Czułam się zawiedziona jego postawą. Prawdopodobnie oczekiwałam zbyt wiele, ale cholera. Mógł się chociaż odrobinę postarać. - Zaraz pójdę i mu to wszystko wygarnę!

- Rachel, masz prawie osiemnaście lat. Przestań zachowywać się jak rozpieszczony bachor. - Pokiwała na boki głową.

- I ty też przeciwko mnie? - Zmrużyłam oczy, patrząc na nią przenikliwie. - "Prawie osiemnaście". Znalazła się, kurwa, dorosła.

- Przepraszam bardzo, na czym ty się skupiasz? Masz problem to rusz dupę i idź go rozwiązać, jasne? Ja nie mogę robić wszystkiego za ciebie, ale jeśli nadejdzie taka potrzeba, to wiesz jak się to skończy. Czas, żebyś nauczyła się być bogiem własnego życia. - Złapała mnie za obie ręce i podniosła z krzesełka. - Nie możesz wiecznie grać obrażonej i udawać przy tym, że jednak nic się nie stało. Nie będziesz dorosła, jeśli się nie nauczysz załatwiać swoich spraw prosto w oczy. Mówisz prosto z mostu, fakt. Ale myśli, a postępowanie to dwie różne rzeczy, kotku. Albo pójdziesz teraz i z nim spokojnie porozmawiasz, zamiast wygarniać wszystko, co masz w głowie, albo zapomnij, że kiedykolwiek się tego nauczysz! - Tupnęła nogą, a ja już wiedziałam, że nie zdołam się przed nią wymigać. Kiedy Jo zaczynała mówić rozsądnie, to był znak ostatecznej motywacji. Jeśli ja czegoś nie zrobię, ona zrobi to za mnie, ale skutki tego działania będą katastrofalne.

- Koniec kazania? - Spojrzałam na nią, udając znudzoną, ale jej mordercza mina zmusiła mnie do działania. - Dobra, idę do niego i spróbuję wyjaśnić wszystko spokojnie.

- I pamiętaj, żeby co pięć minut mierzyć sobie ciśnienie. Jak ci podskoczy to wypij zieloną herbatkę - powiedziała sarkastycznym tonem głosu, odprowadzając mnie wzrokiem do drzwi. - Ja ciebie też kocham, Rach. - Po chwili uśmiechnęła się jednak i z miną zadowolonego kota zaczęła robić sobie kanapki. Westchnęłam głośno, ale w myślach się roześmiałam i wyszłam na spotkanie z górą lodową.

Schody prowadzące na górne piętro wydawały się nie mieć końca. Kiedy dostrzegłam w oddali machoniowe drzwi z wyrytymi w górnej części złotymi literami BOSS, przeszły mnie ciarki. Mogłam się spodziewać po nim naprawdę wszystkiego. Nie rozumiałam własnych uczuć i własnych myśli, ale chciałam po prostu być dla niego ważna, a jeszcze bardziej poczuć smak jego nieziemskich ust.

Przykładając rękę do jego drzwi, moje serce na moment stanęło. Stuknęłam delikatnie w drewnianą powierzchnię, po czym usłyszałam rozbawione:
- Wejdź, Rachel.

Game with badboys ✔️Where stories live. Discover now