-23-

11.1K 650 11
                                    

Siedziałyśmy zamknięte w swoich pokojach dobre dwie godziny, po czym Charlie pozwolił nam zjeść i iść do łazienki, a potem zamknął nas na kolejne cztery godziny w garderobie. W wymyśleniu tego genialnego pomysłu pomógł mu mój brat, więc jeśli nie uda się nam stąd wyjść, odpowie za to.

- Pyszny był ten obiad, co Rachel? - zapytała mnie złośliwie Mia.

- Wybacz, ale ja chcę stąd wyjść, więc przestań pluć jadem, żmijo! - Skrzyżowałam ręce, siadając na koszu do brudnych ubrań.

- Ja też chcę stąd wyjść i to jak najszybciej, więc proszę cię, wytłumacz mi Darcy, na spokojnie, o co ci chodzi. - Amy Jo ruszyła pewnym siebie krokiem i usiadła na ziemi przy ścianie, obok brunetki.

Dziewczyna siedziała obrażona na cały świat i nawet nie raczyła spojrzeć na żadną z nas.

Przypatrzyłam się chwilę przyjaciółce, która zawsze wiedziała jak zapanować nad sytuacją i zastanawiałam się, co z tego mogło wyniknąć.

- O co mi chodzi, tak? - zapytała z niedowierzaniem brunetka. - Nie udawaj, że nie wiesz. - Spojrzała na moją przyjaciółkę.

- Nie wiem, naprawdę. - Pokręciła głową. - Jeśli coś zrobiłam to mi powiedz, Darcy.

Ja i Mia patrzyłyśmy na ich rozmowę z ciekawością, bo te dwie dziewczyny całkiem się różniły i nie było mowy o zgodzie.

- Byłam przy tym, jak Shiley i Rach spotkali się ze sobą. Od tego czasu mój chłopak był, co prawda, nieco bardziej troskliwy, niż zwykle, bo chodziło o jego siostrę, ale wobec mnie zachowywał się wciąż tak samo... Był słodki, opiekuńczy i gadatliwy - zaczęła. - Jednak kiedy przyjechałaś, aby zoperować mu nogę, zrobił się dziwny! Cichy, zamyślony i jakiś... Obojętny. Jestem pewna, że go podrywasz i chcesz zawrócić mu w głowie. - Spojrzała na nią pretensjonalnie.

- Darcy, ja nawet o tym nie wiedziałam. Przysięgam na wszystko, co istnieje, że nie rozmawiałam z nim ani razu, odkąd go zobaczyłam, a jeśli już, to na pewno było to przy tobie albo Rachel. - Położyła jej rękę na ramieniu. - Jeśli chcesz, ja i Rach możemy iść zapytać go o przyczyny takiego zachowania, ale najlepiej by było, gdybyś sama mu wyjawiła ten problem. - Spojrzała na nią spokojnie.

Pedagogiczny, stworzony do bycia głosem lekarza baryton, zawsze budził we mnie respekt. Amy Jo była dziewczyną na medal, bowiem nigdy nie lubiła sporów i łatwo się z nich wyplątywała. Miałam nadzieję, że i ten spór rozwiąże, a może nawet załagodzi konflikt między mną, a Mią, mimo, że nie umiałam wyobrazić sobie przyjaźni z tą rudą, wredną dziewuchą.

- Naprawdę nie chcesz mi go odebrać? - zapytała, już spokojna, Darcy.

- Słowo! - Położyła rękę na sercu. - Nie umiałabym nawet się za to zabrać, bo nie pociągają mnie zajęci mężczyźni. - Machnęła zabawnie ręką. - A poza tym wolę brunetów, więc wszystkie możecie być nadzwyczajnie spokojne. - Objęła wzrokiem jeszcze mnie i Mię.

- Dzięki, Jo! - Darcy rzuciła się na szyję blondynki z uściskiem. - Sorry, że tak na ciebie naskoczyłam.

- Każdemu się zdarzy - odpowiedziała jej z uśmiechem i obie się roześmiały.

- Uff - powiedziała sarkastycznie Mia, posyłając mi swoje typowe, złośliwe spojrzenie.

- A wy czemu nadal w sporze? - Spojrzała na nas Darcy, dzięki Jo, szeroko uśmiechnięta.

- Czasami trzeba mieć się na kim wyżyć. - Wzruszyła ramionami rudowłosa.

- Kup sobie jej dmuchaną podobiznę, a dla prawdziwej bądź miła - zaczęła się śmiać blondynka. - Tylko z tą dmuchaną podobizną to wiesz. Bez żadnych scen erot-

Game with badboys ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz