-XXI-

424 21 8
                                    

*POV CHELSEA*

— A ty tu czego? — zapytała niedowierzająco Hazel, wpatrując się we mnie ze skrzyżowanymi ramionami. 

Nie sądziłam, że to ją zobaczę, kiedy zapukam dowilli Herp Fire. Podrapałam się z niezręcznością za uchem i odchrząknęłam.

— Trochę mnie to wszystko przerasta i chciałam porozmawiać z Jamie'm, ale ta dwójka uczepiła się mnie i... — Wskazałam jej na blondynkę i szatyna za moimi plecami, cicho wzdychając. — Możemy wejść?

— Mogą? — Wyjrzała w głąb pomieszczenia, z którego chwilę później wydostał się dwumetrowy chłopak.

— Ruth? — zapytał na wstępie, całkowicie ignorując osobę moją i Lucy'ego. Jasnowłosa pomachała mu dłonią i urokliwie się uśmiechnęła. Prawie zebrało mniena odruch wymiotny przez te frywolne zagrywki, prawdziwie diabolicznej,przybranej siostry. — Pewnie, że tak. A ty, Lucyfer? Jesteś od teraz ichochroniarzem? — zapytał prześmiewczo, zbijając sobie z szatynem piątkę. 

— Każda fucha jest w porządku, jeśli prowadzi do czegoś większego — oświadczył szatyn, mierząc się z blondynem porozumiewawczym wzrokiem.

— Nie wiem jak to robisz, ale lubię twoje odpowiedzi — parsknął Jamie, wpuszczając nas do środka willi. Popatrzyłam na Hazel, która z wielkim westchnięciem opadła na sofie, tuż obok białowłosej, kilka lat starszej,miniaturowej dziewczyny. — Chelsea, chciałaś porozmawiać?

— Tak, dzięki, że pytasz — mruknęłam z przekąsem, kiedy zorientowałam się, że wziął mnie pod uwagę, jako ostatnią. — Masz moment?

— Właściwie to nie bardzo... — Podrapał się z niezręcznością po głowie. — Dostaliśmy z Rozą od ojca po zleceniu, które trzeba wykonać. „Na już" — dodał, rozkładając z bezradnością ramiona. — Może chcecie dołączyć? — zaśmiał się, w międzyczasie zbierając z szafki kilka, połyskujących spluw, które zaczął kolejno umieszczać wokół czarnego, skórzanego paska. Ewidentnie, przerwaliśmy im w trakcie przygotowywania się na misje. Hazel również wyglądała na gotową do akcji, ze znudzeniem bawiąc się długim, białym włosem swojej towarzyszki. Nie miałam pojęcia, że Roza zdążyła sobie wybrać faworytkę spośród nas,bliźniaczek. Ale zastanawiało mnie jedno – mina Hazel była inna, niż zazwyczaj.

Wiedziała dużo więcej, niż ja. 

Czego dowiedziała się w murach tej pięknej willi? 

Przez moment miałach ochotę wywołać ją na bok, ale uznałam, że spotkam się z dosadną odmową, więc prędko odpuściłam. Właściwiej było poczekać na jej ruch.

— Lucyfer, tak? — odezwała się Rozalia, patrząc na kasztanowowłosego z tajemniczym uśmiechem. — Jesteś dobry w walce wręcz?

— Ocenisz sama po ilości trupów, które za sobą zostawię — zapewnił, posyłając jej lubieżny uśmiech, który nigdy dotąd nie gościł na jego twarzy. Odniosłam wrażenie, że oburzyło mnie to jeszcze bardziej, niż Ruth, z którą w owym czasierywalizował. Nie wiedziałam, co oni próbowali sobie nawzajem udowodnić, ale było to wyjątkowo uciążliwe. Rozalia zaśmiała się krótko i skinęła mu głową na zamkniętą, wielką walizkę, leżącą pośrodku stołu. 

— Wybierz sobie jakiegoś pomocnika — dodała, powodując, że Lucyfer bez zbędnych komentarzy odrzucił górną część walizki, by zaraz potem, bez większego zawahania sięgnąć po dwa, okazałej wielkości pistolety. — No proszę, masz nosado takich rzeczy — zaśmiała się, poruszając w zaskoczeniu jedną brwią. —Wybrałeś na chybił trafił?

Game with badboys ✔️Where stories live. Discover now