Prolog

1.6K 58 5
                                    


- Ivy, jesteś już gotowa? - Usłyszałam głos mamy.

- Nie - fuknęłam, ciągle siedząc na łóżku ze skrzyżowanymi ramionami. Wokół mnie było porozrzucane wszystko: ubrania, książki, kosmetyki, biżuteria, płyty...

- Jak to "nie"? - Weszła do mojego pokoju i widząc jak modlę się nad walizką, wybuchnęła głośnym śmiechem. - No już, zapomnijmy o kłótni. Pomogę ci z wybraniem odpowiednich rzeczy tylko się tak nie dąsaj. - Usiadła obok mnie i uderzyła lekko w ramię. Spojrzałam na jej roześmianą twarz i sama wymusiłam na sobie uśmieszek.

- Chciałabym wziąć wszystko - wyjaśniłam krótko.

- Ivy, dużo rzeczy kupimy sobie w Bostonie. - Odgarnęła moje włosy na drugi bok, aby móc dać całusa w policzek. Zaśmiałam się z jej przekonania, że jedziemy razem.

- Czemu Boston? - fuknęłam, siadając na łóżku po turecku. - A może coś na drugim końcu Ameryki?

- Na przykład? - Zaczęła pakować mi rzeczy do walizki bez najmniejszego problemu. Z opowieści wujka wynika, że dużo podróżowała, więc to wszystko wyjaśnia.

- Na przykład Los Angeles? - Wzruszyłam ramionami, a na jej twarzy zniknął uśmiech i twarz zamieniła się z rozbawionej na wręcz posągową. Wiedziałam, że moja mama nienawidzi tego miasta. Musiało się tam coś stać, ale ona nigdy mi o niczym nie chciała opowiadać. Postanowiłam sprawdzić sama o co chodzi i choć dawałam jej wyraźne znaki, że mam inne plany, ona nie zwracała na to uwagi.

- Nigdy więcej mnie o to nie pytaj. Czemu ty jesteś taka uparta? - Założyła ręce na biodra.

- A ty nie jesteś? - Wypięłam mamie język, a ona głośno westchnęła. Wiedziałam, że we mnie widzi siebie, dlatego bardzo jej to przeszkadza.

- Skończ pakowanie. Zostało osiem godzin.

Game with badboys ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz