XLV

670 36 1
                                    


Nie czekając na mamę, wbiegłam do salonu nawołując tych, którzy byli mi teraz potrzebni. Po kilkudziesięciu minutach usłyszałam dobrze znane mi pomruki i w drzwiach ujrzałam kilka smętnych min. Właściciele tych jakże zadowolonych twarzy pozajmowali miejsca na kanapie, fotelu obok mnie i puszystym, białym dywanie. Brakowało tylko..

- Gdzie jest Cloud? - zapytałam, a ciocia Jo, przechodząca obok zatrzymała się, słysząc to pytanie.
- Byli po nią rodzice, a tak właściwie ojciec. Ma z nimi gdzieś jechać. Paryż czy Londyn, już nie pamiętam. Sprzeciwiała się, ale to nic nie pomogło. Oznajmili, że na początku września będzie mogła wrócić, bo jej ojeciec znalazł tam na sierpień dobrą pracę i jutro wylatują. Zostawiła adres lotniska, abyś ją jeszcze z rana odwiedziła tam. Ma wylot o ósmej czy dziewiątej. Kartka ze szczegółami leży w kuchni, jak co. - uśmiechnęła się i widząc nasze "tajne zebranie" wyszła.

- Właśnie teraz, no na śmierć zapomiałam. - westchnęłam.
- Po co nas zawołałaś? - zapytał z lekka Eddie.
- Chciałam porozmawiać. - szepnęłam. - Tak jak jeszcze nigdy. Żałuję, że za późno. Moja mama też nigdy czegoś takiego nie przeprowadziła, więc.. cieszę się, że mogę to zrobić nawet teraz. Z wami.

Milczeli.

- Jutro zaczyna się sierpień, więc został nam tylko ostatni miesiąc wolnego czasu. Chciałam przez ten czas wszystko uporządkować. Mama mówiła, że wujek Shawn i ciocia Delancey chcą zabrać Lexie razem z Nolee do Moskwy, na ten czas, abyś mógł się zając sobą i czym chcesz, Percy. - popatrzyłam na loczka, a ten delikatnie się uśmiechnął.
- Nie oni chcą ją zabrać, tylko ty im ją wcisnęłaś zapewne. - orzekł, rozbawiając nas tym samym.
- Może i tak, ale ona i nasza mała bardzo się lubią, więc nie mieli nic przeciwko. - kiwnęłam głową.
- Tak. - orzekła Shmi. - Ale mogę coś wtrącić? - popatrzyła z ukosa na Eddie'go. Rudy zaśmiał się lekko i pokręcił głową, aby się zamknęła. - Nie rób takich min, to dobra pora! - warknęła na niego, a my znowu zaczęliśmy się śmiać.

- Nawet nie próbuj.. - mruknął CoCo.
- Próbuję! - ustała i poprawiła na sobie czerwoną koszulkę w białe groszki. - To nie jest dobry czas. Straciliśmy dwie przyjaciółki, a jeszcze niedawno i przyjaciela.. paczka nam się powoli zmiejsza, ale my wciąż żyjemy, bo.. mamy dla kogo żyć. Trzeba walczyć dla żywych, myśląc o umarłych. Oni na pewno by dla nas tego chcieli. - uśmiechnęła się do mnie lekko. - Takie było przeznaczenie i to chyba jednak prawda, że wszystko jest zapisane gdzieś w gwiazdach. Śmierć naszych przyjaciół to niczyja wina, a na pewno nie Ivy. Ona zawsze stara się zrobić wszystko za nas, my tylko jeszcze przeszkadzamy. - skrzyżowała ręce. - Jeszcze dziś na nią trochę naskoczyłam, więc naprawdę przepraszam. Nie powinnam nawet myśleć, że nie cierpisz po ich stracie. Czasami niektórych uczuć nie można pokazywać, bo zeżrą nas całkowicie. A ty chcesz jeszcze uratować to, co masz, więc..
- Shmi zbaczasz z tematu. - wtrącił się rudy.

- Zamknij się, moja przemowa miała być taka piękna, a ty jak zwykle ją zniszczyłeś! - warknęła, oburzując się.
- Właśnie, zamknij się. Lubię o sobie słuchać. - zaśmiałam się lekko.
- Nie w tym rzecz. - rozłożyła ręce. - Chłopaki, walczyliście o Lottie, ale wszyscy wiemy jak było naprawdę. Percy ją kochał jako narzeczoną, ale po tylu latach rozłąki to było już coś innego, a jeśli walczył to z przyzwyczajenia, bo może tak wypadało. Dlatego nie zwracał uwagi mojemu braciszkowi, który w tym czasie się nią zajmował. Lottie to wspaniała dziewczyna, ale powiedzmy sobie szczerze: Percy i tak znalazłby inną dziewczynę, a ona nie byłaby z CoCo, bo ten robił wszystko na złość Cloud!
- Żałuję, że tego nie nagrałam i jej nie wyślę. - wtrąciłam.
- Ale to nieprawda! Lottie bardzo mi się podobała, przecież wiesz. - skrzyżował ręce.
- Z wyglądu, tak jak i jemu. - wskazała kciukiem na Percy'ego.
- To matka mojej córki, tak? - skrzyżował ręce. - Ale chyba nic szczególnego, tak jak mówisz. Wiadomo, lata robią swoje. Będzie mi jej brakować, bo była wspaniała, jednak.. gdyby chciała CoCo, na pewno bym im nie przeszkadzał.

Game with badboys ✔️Where stories live. Discover now