-63-

7.2K 389 19
                                    


- Wstawaj! Wiesz, że nawet Charlie nie był w stanie cię obudzić? Ślęczę nad tobą z Calem od godziny - zaśmiała się, wskazując na zielonowłosego chłopaka z karmelową skórą. Miał wesołe oczy i był naprawdę przystojny, a dziwna fryzura dodawała mu pewnego rodzaju uroku.

- Cal. Wyglądasz jak Joker - mruknęłam, zwracając w międzyczasie uwagę na tuzin tatuaży chłopaka i dwa złote zęby. Na szyi nosił kilka łańcuchów i brany był w czarny dres oraz biały podkoszulek.

- Dzięki - zaśmiał się. - Ile bym dał, by siostra szefa została moją Harley.

- Ona już ma swojego Jokera. - Posłałam mu nieco złośliwy uśmieszek. - Choć faktycznie, Jo, nadawałabyś się do roli Harley.

Dziewczyna szeroko się uśmiechnęła.

- Quinn jest zarąbista, zupełnie jak ja. - Poruszyła swoimi kucykami. - A ta miłość z Jokerem była wprost toksyczna. Świetny film, oglądałaś?

- Czy ty nie chciałaś mnie obudzić? - zapytałam, a ona głośno się roześmiała i wyciągnęła mnie z helikoptera, posyłając Calowi oczko. Wywróciłam oczami i zawieszając się na jej ramieniu, ruszyłam w kierunku kryjówki.

W salonie czekała na mnie niemała niespodzianka. Kanapę zajmowali moi rodzice - siedzieli, rozmawiali, śmiali się. Pomimo wielu lat spędzonych w nienawiści do siebie, po raz kolejny wyglądali, niczym zupełnie świeże małżeństwo. Amy klepnęła mnie w ramię i z uśmiechem pomaszerowała na górę. Moi rodzice powiedli za blondynką wzrokiem, po czym natychmiastowo odwrócili się do mnie.

- Co jest?

- Jak co? - Moja matka zmarszczyła brwi. Shiley robił się do niej coraz bardziej podobny. Ja, nie licząc koloru włosów, który zmieniłam, bardziej przypominałam swojego ojca.

- Wy ze sobą rozmawiacie? - Skrzyżowałam ręce, stając nad nimi.

- Cóż... Okazało się, że nigdy nie byliśmy ze sobą szczerzy. Teraz na spokojnie porozmawialiśmy. - Westchnął mój ojciec. - Kiedyś trzeba wydorośleć - dodał z szerokim uśmiechem, a ja usiadłam naprzeciwko nich.

- Jasne, po czterdziestce - mruknęłam.

- Sophie zginęła, to fakt. Bardzo się do niej przywiązałem, ale to nie była miłość równa tej, jaką dałem kiedyś twojej matce. Czuję, że ona... Powraca. - Uśmiechnął się w jej kierunku, a ja uniosłam w konkluzji brwi. - W taki sposób kocha się tylko jeden raz.

- Rachel, ja... Ja przyszłam ci powiedzieć, że z Ticianem koniec. - Pochyliła się, by złapać mnie za rękę. - Znalazłam wiadomości, które ci wysyłał. Od razu kazałam mu się wynosić. - Kiwnęła głową. - Wybacz mi, że ci nie wierzyłam.

Kiwnęłam smętnie głową. W głębi duszy cieszyłam się, choć wciąż udawałam zdegustowaną, aby pokazać im obojgu, co najlepszego narobili. Poczułam na ramieniu rękę brata, który usiadł zaraz obok mnie. Spoglądając mu w oczy, przekazałam wszystkie uczucia. Dobrze mnie znał, dlatego kiwnął tylko głową.

- A co z tym gnojkiem? - mruknęłam, krzyżując ręce.

- Shawn? - zapytała, drżącym głosem i popatrzyła na siebie z naszym ojcem. - On... On jest od ciebie niecały rok młodszy, bo był wcześniakiem.

Zamrugałam kilkakrotnie oczami i spojrzałam na Shiley'a zdezorientowana.

- Powiedziałaś "wcześniakiem"? - wtrącił się mój brat.

- Cóż. To był przede wszystkim powód, dla którego moje kontakty z waszą matką zaczęły się ochładzać - powiedział nasz ojciec. - Stwierdzili, że Shawn urodził się nieżywy, choć tak właściwie nie pokazali nam go. Starali się udowodnić, że nie zrobili żadnego błędu i od razu upchali go do trumny. Był pogrzeb, ale was oddaliśmy do ciotki Jenny. Nie mogliście go pamiętać. Rachel miała niecały roczek, a ty Shiley, trzy latka. Pogodziliśmy się z zaistniałą sytuacją, dlatego nie chcieliśmy mówić wam o czymś takim.

- Nie jestem pewna, czy zrozumiałam. - Przeczesałam ręką włosy, spoglądając co rusz na Shiley'a.

- Gdy Tician zaproponował zaadoptowanie dziecka, natrafiłam na niego. Chłopak ma siedemnaście lat, a ja, gdy spojrzałam w jego siwe oczy... Wiedziałam... - szepnęła, wzruszając się. - Gdy sprawdziłam dane, wszystko zaczęło się zgadzać, a ja od razu podałam ginekologów do sądu. Sprawdziłam wyniki DNA, zrobiłam wszystko, by się upewnić i dopięłam swego. Nasze trzecie dziecko żyło, dlatego za wszelką cenę chciałam go odzyskać. Nie mogłam się pogodzić z tym, że moi synowie zmarli, a córka odeszła. A teraz? Nareszcie mam was wszystkich razem! - Rozpłakała się.

Game with badboys ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz