III

479 28 19
                                    

*POV* Chelsea

Ruth wyszła ze sklepu razem z innymi fankami. Nie chciało mi się zbytnio czekać aż wszystkie zrobią selfie i wezmą autograf, więc beznamiętnie ruszyłam w kierunku sektora z pieczywem i poczęłam oglądać się za czymś godnym uwagi. Najbardziej marzyłam o bułce z francuskiego ciasta z wiśniowym nadzieniem. O tak.

Zaczęłam szukać po półkach odpowiedniej bułki, więc wodziłam wzrokiem od boku do boku, od dołu do góry, żeby tylko jej nie ominąć. W końcu dostrzegłam ją. Była o szczebel wyżej, ułożona między pieczywem oblanym serem, a tym z czosnkiem. Niestety, zastałam tam tylko jedną. Podniosłam dłoń, żeby ją zabrać, napotykając tym samym również rękę innej osoby.

Była duża i miała długie palce, więc zdecydowanie należała do chłopaka. Chyba nie chciał mi jej zabrać? Inaczej musiałabym się rozpłakać, żeby wziąć go na litość.
Odwróciłam się w prawo i jedyne, co dostrzegłam to.. nadruk na bluzce.

Don't read it.

Ach, okej.

Uniosłam wzrok do góry, ale dopiero co sięgnęłam do ramion. Musiałam dobrze podnieść głowę, żeby dostrzec jego twarz. Do tej pory myślałam, że jestem wysoka. Ale przy nim poczułam się jak mrówka. Musiał mieć jakieś dwa metry wzrostu.

Przez chwilę zdawało mi się, że był rozbawiony tym, że wyrwał mi bułkę. Już miałam użyć tajnej broni, czyli płaczu, ale dostrzegłam, że uważnie mi się przygląda. To było dość krępujące.

— Będziesz ją jadł? — To było dość banalne pytanie, ale wtedy tylko na takie było mnie stać. Oblałam się czerwienią od stóp do głów.

— N-Nie. Masz. — Wcisnął mi bułkę w ręce. — Jesteś stąd?

— Eee.. Co to za pytanie? — Zmarszczyłam brwi, nie rozumiejąc w czym rzecz.

Kiedy pochylił się w dół, żeby uważniej popatrzeć na moją twarz, było mi już kompletnie gorąco. Blondyn stanowczo przesadzał ze swoim zachowaniem. Kto przy pierwszym spotkaniu gapi się na człowieka jak na ufoludka?

— Pytałem czy jesteś z Los Angeles. To proste pytanie. — Skrzyżował ręce i wygiął usta w złośliwym uśmieszku. Po chwili znów miał tajemniczą, ciekawską minę. Nie w sposób można było ją określić. — Oddałem ci bułkę.

— Ugh... — Westchnęłam. Miał rację. Powinnam się zrewanżować — Dobra, mieszkałam w Phoenix, ale urodziłam się tutaj i kilka miesięcy temu przyjechałam poznać okolice przed studiowaniem. Czemu mnie pytasz o takie rzeczy? Wyglądam jakbym nie była stąd?

Może ciemne włosy, oczy i karnacja były nieco egzotycznym połączeniem, ale bez przesady. W innym przypadku mogłabym podejrzewać, że chłopak jest ze Skandynawii. Prawie jak Ruth.

— Wybacz, że tak długo JJ, ale... — Popatrzyłam na jego kompana, który sięgał mu do nosa. Nie poczułam się dzięki temu lepiej. Wyglądali dość podobnie, choć byli kompletnie różni. — No, no. Jaka słodka dziewczynka!

Spaliłam buraka.

— Nie przypomina ci kogoś? — Odwrócił się do niego z dziwnym uśmieszkiem, starając się mówić na tyle cicho, bym nie usłyszała.

— No nie wiem. Ciemne włosy, ciemne oczy. — Wzruszył ramionami, nie próbując nawet ściszyć tonu głosu, w przeciwieństwie do swojego przyjaciela. — Dużo jest takich.

Blondyn zgromił go spojrzeniem. Po chwili ten drugi wyglądał jakby doznał olśnienia i przysunął do mnie twarz jeszcze bliżej, niż jego poprzednik.

Game with badboys ✔️Donde viven las historias. Descúbrelo ahora