Dzień wydawał mi się być dzisiaj nadzwyczajnie piękny i miałam ochotę zapamiętać go jak najlepiej. Ubrałam się w czarne podarte szorty i w koszulkę na ramiączka, na której znajdował się wizerunek czaszki, a włosy rozpuściłam i założyłam na nie czarnego full capa. Na stopy wcisnęłam trampki i nieco mocniej się umalowałam, po czym zbiegłam na dół w oczekiwaniu na blondyna.
- Żeby to tak obchodzić się z beztalenciami... - Usłyszałam za plecami czyjś drwiący głos. Musiał należeć on do nikogo innego jak Mii i oczywiście taka była prawda.
- Słucham? - Uniosłam jedną brew.
- Myślę, że nie masz problemu ze słuchem - warknęła. - Jesteś beztalenciem i przez ciebie cały gang zejdzie na psy, bo nasz szef musi cię wszystkiego nauczyć!
- Nasz szef? Od kiedy używasz tak poważnego określenia wobec Charliego? - Założyłam ręce na biodra.
- Charlie'm on może być dla mnie, ponieważ jestem jego przyjaciółką, ale nie dla ciebie smarkulo! - warknęła, powoli do mnie podchodząc.
- Ale z ciebie komiczka! - Machnęłam ręką, specjalnie się do niej schylając. - Zazdrościsz po prostu, że jedzie ze mną na obiad.
- Byłam z nim na obiedzie miliony razy. I nie jestem zazdrosna o byle jaką dziecinę. - Skrzyżowała ręce.
- Jestem dla ciebie dzieciną, karzełku? Ha, lepsza młoda i niedoświadczona, niż stara i po terminie ważności. - Uderzyłam ją palcem w pierś, chcąc podkreślić sens tego zdania. Mia podniosła rękę, widocznie chcąc mnie uderzyć, ale czyjś głos to przerwał.
- Nie waż się dotknąć mojej przyjaciółki. - Amy Jo ustała między nami. - Nawet jeśli jesteście w sporze, macie się tolerować. Należycie do tej samej drużyny, pamiętacie? - Spojrzała to na mnie, to na Mię, po czym obie odpuściłyśmy.
- Kto je będzie uczył zasad moralności? Ty, złodziejko chłopaków? - Usłyszałam jeszcze jeden głos, należący mianowicie do Darcy.
Blondynka uniosła w zaskoczeniu jedną brew, przyglądając się brunetce ze spokojem.
- Złodziejko chłopaków? - Jo zmarszczyła czoło i wymieniła się ze mną spojrzeniem.
- A od czyjego przybycia Shiley zrobił się dziwny, hm?! Od twojego, złodziejko! - warknęła Darcy. Teraz to ja i Mia, patrzyłyśmy na całą sytuację, zapominając o naszym konflikcie. Blondynce zarumieniły się policzki i wiedziałam, że próbowała ukryć uśmiech, bo zagryzała wewnętrzną część ust.
- Żartujesz sobie? Shiley jest moim przyjacielem od dziecka, zapytaj Rachel. - Założyła ręce na biodra i przypatrzyła się reakcji brunetki.
- Mało mnie to obchodzi! To przez ciebie jest jakiś inny i tyle mi wystarczy! - krzyknęła na nią tak głośno, że blondynka musiała zakryć uszy. Chciałam coś powiedzieć, ale Darcy gestem mnie uciszyła. - A ty jej nie broń, Rach! Bardzo dobrze wiem co się dzieje!
- Możecie przestać wrzeszczeć? Robicie niepotrzebny konflikt! - Odezwałam się, podchodząc w kierunku dwóch przeciwieństw, blondynki i brunetki.
- My robimy konflikt? - warknęły obie, patrząc na mnie i Mię równoczeście.
- A kto się kłóci o chłopaka, do cholery? - odezwała się ruda, stając z nami w kółku.
- Wszystkie się kłócimy o chłopaków, idiotko! - spojrzałam na nią wkurzona.
- Ja jestem idiotką? Kto nie umie strzelać z broni? - Posłała mi złośliwy uśmieszek.
- Jeszcze raz powiesz coś o mojej przyjaciółce i pożałujesz! - Tupnęła ze złości nogą blondynka, przewyższająca o głowę nas wszystkie.
- Nie wtrącaj się do nich, tylko mów co robisz z Shiley'em! - Odwróciła ją do siebie Darcy.
- Spierdalaj! - wkurzyła się. - Jesteś chora na jego punkcie, przecież ja nic nie robię!
- Jesteś tego pewna? - krzyknęła.
- Nie, obie jesteście popierdolone! - rzuciła ruda.
- Zostaw je w spokoju i lepiej mnie przeproś, bo pokaże ci swoją nieumiejętność strzelania! - oznajmiłam jej.
- Nie bądź śmieszna, wszyscy wiemy, że twoja gruba dupa to piąte koło u wozu! - warknęła.
- Hola! Co to ma znaczyć?! Co za krzyki do kurwy nędzy?! - Z pokojów powybiegali Charlie, Shiley, Noah i kilku innych gangsterów.
- Pojebało was?! - Ze schodów zeskoczył szef i zły podszedł w naszym kierunku. - Na głowę wszystkie upadłyście?!
- Ona zaczęła! - Pokazałyśmy jedna na drugą.
- Chuj mnie obchodzi, która zaczęła! Wszystkie macie wynosić się do swoich pokoi! Natychmiast! - wrzasnął na nas w identyczny sposób jak ojciec karci buntownicze córki.
- A-Ale... - zaczęła każda z nas.
- I ani słowa! Nie macie prawa wyjść z pokojów dopóki wam nie pozwolę! Już! Wypierdalać do swoich pokoi! - krzyknął nam wszystkim prosto w twarz, a my zawstydzone przed męską widownią, zrobiłyśmy, co trzeba i zniknęłyśmy w swoich czterech ścianach.
Napotkałam na sobie rozbawioną twarz mojego brata i kręcącego głową Noaha. .
Nienawidzę ich! No, z wyjątkiem Jo, która swoją drogą naprawdę musiała mieć coś wspólnego z dziwnym zachowaniem Shiley'a.
Przez te idiotki nie mogłam pójść z Charlie'm na obiad, a byłam cholernie głodna.
Nie ma to jak przyjaciółki.
![](https://img.wattpad.com/cover/83916330-288-k759493.jpg)
BẠN ĐANG ĐỌC
Game with badboys ✔️
Hành độngTrylogia gangów z Los Angeles. Odważysz się z nimi zagrać? ******* Książka do remontu (I część napisana w 2016 roku, gdy miałam 15 lat). Treść książki zawiera wulgaryzmy i sceny przeznaczone dla osób powyżej osiemnastego roku życia. Czytacie na włas...