-25-

10.3K 660 14
                                    

Nie czekając dłużej na pojawienie się właściciela pokoju, w którym się znajdowałam, ukradkiem upewniłam się, czy korytarz był pusty i w zabranym mu szlafroku, pędem pognałam do swoich czterech ścian. Jak oparzona wyciągnęłam ubrania z szafy na chybił trafił i bez większego namysłu je na siebie wrzuciłam. Nie mogąc przestać skupiać się na czymkolwiek innym, niż Charlie i nietłumaczalne zdarzenia z nocy, bez wahania pobiegłam do mieszkania Noaha. Nie zastałam w nim bruneta, jednak pewna, dobrze znana mi blondynka leżała na jego łóżku praktycznie roznegliżowana. Myśl o jej akcie seksualnym z brunetem trochę mnie zawstydziła.

- Jo, śpisz? Nie możesz spać, hej! - Potrząsnęłam ją za ramiona.

- Nie zwalniaj, skarbie... - mówiła przez sen zmysłowym, nieco zachrypniętym głosem, wymachując na ślepo rękami. - Jesteś taki władczy... Mmm... Podoba mi się to. - Cmoknęła poduszkę. - Weź mnie! - krzyknęła, a ja poczułam na twarzy jej mocną pięść, kiedy gwałtownie przekręciła się na drugi bok. - Albo wiesz, może dziś jakaś inscenizacja? Mogę być twoją uczennicą...

- Amy Jo Carter, do tablicy! - krzyknęłam do jej ucha głosem naszej dawnej, emerytowanej nauczycielki od języka angielskiego, a blondynka zaczęła automatycznie wymachiwać w powietrzu nogami, rękoma i głową, wplątując się tym samym w białą pościel, która razem z nią spadła z łóżka. Pokręciłam z niedowierzaniem głową, przyglądając się jej totalnemu zdezorientowaniu.

- Mogłabyś następnym razem udawać na przykład Ferguson, a nie Twelvetrees? - zapytała pretensjonalnie, unosząc jedną brew z wymuszonym uśmiechem. Okryła się szczelnie materiałem i bez dalszego zwlekania, skoczyła do mnie na łóżko.

Och, może dziś na inscenizacja... - zacytowałam końcówkę jej snu, a ona uderzyła mnie poduszką, po czym obie wybuchnęłyśmy głośnym śmiechem.

- No wiesz, pozazdrościłam ci trochę tej lubieżnej zabawy. - Wystawiła język, powodując, że natychmiastowo spoważniałam.

- Jakiej zabawy? - szepnęłam, mając w duchu nadzieję na jakąś nieparaliżującą odpowiedź.

- Ty i Charlie. Wiesz, byłaś tak pijana, że wziął cię do samochodu i wróciliście do domu, jako pierwsi. Ja, Rachel. Ja i tylko ja wtrzymałam tak długo. Załatwiłam transport naszej całej drużynie! Żaden alkohol na mnie nie działa. - Uderzyła się dumnie w pierś.

- Żaden alkohol nie, ale każdy ptak tak - zaczęłam się śmiać.

- Spadaj! To, że spałam z Noahem to efekt uboczny moich erotycznych snów. Musisz mi wybaczyć. - Wypięła język i zawtórowała mi śmiechem. - Gdybyś mi nie przerwała snu o uwodzicielskiej, szkolnej inscenizacji, to i z tobą bym się przespała.

- No wiesz co? - zaczęłam bić ją poduszkami, a ona śmiała się wniebogłosy. - Nie lubię otworów wentylacyjnych!

- Kto to mówi! - nadal się chichrała. - To ty obmacywałaś moje cycki, gdy stały się większe od twoich. - Stuknęła mnie palcem w nos. - Ale wspomnienia zostawmy na potem. Opowiedz lepiej jak ci było z Charlie'm. - Poruszyła sugestywnie brwiami, a ja spaliłam buraka.

- Nie wiem. Nie pamiętam. Obudziłam się w jego łóżku w majtkach, ale bez stanika. - Rzuciłam się do tyłu na łóżko i popatrzyłam w sufit.

- W których majtkach? Tych w prosiaczki, które uszyła ci babcia jak miałaś dwa latka? - Spojrzała na mnie niby spokojnie, jednak po chwili krzyknęła: - Jak można nie pamiętać seksu?! Człowieku, wypiłam ze dwadzieścia szklanek Burbona i wiedziałam przez sen, co robił ze mną Noah. - Skrzyżowała ręce, wciąż się śmiejąc. Dla niej chłopcy byli naturalną sprawą, bowiem już od dłuższego czasu nie mogła się od nich odgonić, ale ja... Jedynym mężczyzną, który mi się podobał i z którym miałam bliższy kontakt to Adrien. Nathan. Cokolwiek. - Nie pamiętasz nawet czy miał dużego?

- Jo! - Po raz kolejny spaliłam buraka. - Nie wiem. Na pewno. - Odwróciłam wzrok i słysząc, co powiedziałam, zakryłam dłonią twarz.

- Powiem ci, że Noah nie jest zły, ale byli i lepsi. - Wykrzywiła usta w lekkim grymasie. - Ale, pomijając cipeuszy, był najlepszy.

Ten temat od zawsze bardzo mnie bawił, więc i teraz głośno się roześmiałam.

- Mniejsza z tym, Jo. Idziesz ze mną na śniadanie? - Zerwałam się na równe nogi.

- A co będzie do jedzonka? - Zakryła się poduszką.

- Może hot-dogi? - zaproponowałam, ukradkiem na nią zerkając. Blondynka wpatrywała się we mnie swoimi dużymi, niebieskimi oczyma z dziecinną niewinnością. 

- A co to? 

- No taka parówka w bułce. Masz zaniki pamięci? - Wzruszyłam ramionami. - Czasami z ketchupem. Chociaż ja wolę musztardę.

- Chciałam ci udowodnić, że jesteś zboczona, parówko. - Pokazała mi język. - A hot-dog, to najogólniej fastfood. - Poruszyła sugestywnie brwiami i posłała mi swoje cwane spojrzenie. 

- To ja idę zjeść. Śnij dalej o erotyce. - Pomachałam jej zrezygnowana, odchodząc.

- Będę śnić o tobie. - Zaczęła się śmiać.

- Masz na myśli kota, przemierzającego świat na plasterku bekonu i kolorowe jednorożce, które chodzą po tęczy, szukając księcia Lancelota? - zapytałam, a ona stuknęła się z niedowierzaniem w czoło.

- Faktycznie, lepsze są sny erotyczne. - Schowała twarz w poduszce i zdawało mi się, że od razu zasnęła. Zamknęłam drzwi i zeszłam na dół, rozbawiona całokształtem rozmowy z najlepszą przyjaciółką. Zajrzałam nieśmiało do salonu, ale nikogo w nim nie było, więc zrezygnowana wywnioskowałam, że wszyscy udali się na jakąś tajną misję i poszłam sprawdzić lodówkę. Mimo, że gang miał w sejfie miliardy dolarów, to w lodówce świeciło pustkami. Jak można ciągle jeść na mieście?

Zajrzałam do pokoju Charliego, w którym nadal nie było właściciela mieszkania, a na jednej z szafek znalazłam czarny, skórzany portfel, którego najwyraźniej ze sobą nie wziął. Sprawdziłam czy są w niej karty, a zaraz po tym wyszłam z kryjówki i odnalazłam na podjeździe swój motor.



Game with badboys ✔️Where stories live. Discover now