-55-

6.6K 433 41
                                    


- Charlie! - Do naszego mieszkania wpadła zdyszana Japonka, siostra Chadlera. Miała na sobie granatową bluzkę w stylu kimono i czarne legginsy, które eksponowały jej szczupłe nogi.

Nie była wysoka - powiedziałabym nawet, że mała, choć większa od Mii. Patrzyłam na tę jej niewinną twarzyczkę i krew mnie zalewała, gdy jej czarne oczy wlepiały się w mojego faceta. Charlie'mu najwyraźniej to odpowiadało, bo spoglądał na mnie i ukradkiem wysyłał złośliwe uśmieszki. Shiley siedział przy oknie i gapił się w horyzont w wielkim zamyśleniu. Mason i Mia starali się rozgryźć zagadkę mapy i głośno dyskutowali, zajmując miejsce w dobrze oświetlonej części salonu. Charlie gapił się w sufit, leżąc na kanapie, a ja i Jo jadłyśmy makaron przy stole. Miałyśmy ubaw, którym dokuczałyśmy wszystkim, gdy starałyśmy się jeść japońskie danie pałeczkami. Mi się całkiem udawało, choć moja przyjaciółka totalnie nie radziła sobie z konsumpcją dania w tardycyjny sposób. Wszystko było wspaniale, dopóki irytująca Japonka do nas nie dołączyła. - Charlie, Charlie... - Usiadła zdyszana obok niego.

- Co się stało? - zapytał, jakże dżentelmeńskim głosem i zrobił jej więcej miejsca, aby mogła się rozsiąść. - Shiley, przynieś jej coś do picia - polecił.

- Weź wódkę albo whisky. Podobno mają słabą głowę, może być zabawnie - szepnęłam, gdy obok nas przechodził. Szatyn spojrzał na Jo z wyjątkowo pretensjonalną miną, jakby to ona wyrządziła mu jakąś straszliwą krzywdę. 

- Byłoby zabawnie, gdyby nie stękała po swojemu - mruknęła złośliwie blondynka, przez co od razu głośno się roześmiałam. Blondyn zgromił nas spojrzeniem i pokazał jak bardzo irytowało go nasze zachowanie, uśmiechem wygiętym w grymas.

- Charlie, już wszystko wiem. - Oparła się o jego ramię. - Mój brat ukrywał przede mną tą straszną tajemnicę... - szepnęła.

- Witaj w klubie - krzyknęłam jej i kuriozalnie pomachałam, a Jo omal nie zakrztusiła się makaronem.

- Ekchem... - chrząknęła Tashika, patrząc na nas zażenowana i szybko powróciła wzrokiem do swojego rozmówcy. - On i Rey mają gang. Nazywa się Sin Fao i często wysyłają poszczególnych członków w celu wyniszczenia wszystkich podobnych zbiórek w Ameryce, zaczynając od waszego Los Angeles - przerwała, aby napić się wody, którą dostarczył jej mój brat. - Nie wiem, za kogo się mają... Czy chcą zostać władcami, czy kimkolwiek... W każdym razie, znalazłam w jego pokoju to. - Dała mu jakiś papier. - Wiem, że może się przydać.

- Czemu nam to dajesz? - zapytał, zdziwiony. - Jo, daj mi drugą część mapy.

- Poproś. - Pokazała mu język. Blondyn westchnął głośno i wywrócił oczami. Uśmiechnęła się złośliwie i wyszła z pomieszczenia, do naszego pokoju. Wstałam, żeby zanieść talerze, ale słowa Japonki mnie wmurowały w ziemię.

- Ja chcę wam pomóc, bo myślę, że każdy chce obronić swoje terytorium, a oni nie powinni najeżdżać na cudze... Jeśli chcą coś robić, niech robią u siebie - szepnęła, czerwieniąc się. - A poza tym... Bardzo mi się podobasz, Charlie. - Zamrugała słodko oczami, a ja upuściłam talerze, które rozbiły się w mak. - Gdybyś został trochę...

- Słuchaj no ty mała, irytująca Azjatko! Charlie jest moim chłopakiem i nie masz prawa się do niego przystawiać, jasne? - Machnęłam jej ręką przed oczami, a ona zrobiła zaskoczoną minę. Spojrzałam ukradkiem na wszystkich zebranych, którzy również byli w niezręcznej sytuacji.

- Przeszkadza ci coś, Rachel? Może idź do tego... Jak on miał... Josh, no tak. - Wychylił się, aby syknąć mi złośliwie prosto w oczy. Mój brat otworzył szczękę, Mason odwrócił głowę, a Mia wniosła oczy ku niebu. Patrzyłam na te jego idealne rysy i błękitne oczy, a potem poczułam jak we mnie coś pęka. Ścisnęłam rękę w pięść i złożyłam ją na jego nieskazitelnej facjacie. Był przeraźliwie zdezorientowany, gdy trzymając się za nos, zobaczył cieknącą krew. Najwyraźniej już dawno od nikogo nie dostał. 

- Co ty robisz?! - pisnęła przeraźliwie Tashika, więc złapałam ją za włosy i rzuciłam na szklany stolik. Wybiegłam z mieszkania jak burza, mijając zdziwioną Jo, która krzyknęła "Nadal nie słyszałam "proszę"!". Zatrzasnęłam za sobą drzwiami i wskoczyłam do windy, w której zdążyła znaleźć się za mną Mia.

- Zostaw mnie - szepnęłam, odwracając twarz, aby ukryć łzy.

- Hej, paskudo. - Położyła mi rękę na ramieniu. - Bardzo dobrze zrobiłaś. On nie powinien się tak zachować. To było chamskie.

- Chamskie? Nienawidzę go i przeklinam dzień, w którym zobaczyłam po raz pierwszy te niebieskie oczy! - krzyknęłam, odwracając się do niej.

- Znam go od dawna. Zawsze był chłodny i on nigdy się nie zmieni, choćbyś chciała. Ma swoje zachowania, powinnaś już to wiedzieć. Ale znam też ciebie. I zdążyłam przekonać się, że mimo silnej psychiki, masz miękkie serce, które łatwo zranić. - Wyszła za mną na dwór.

- Po co mi to mówisz? - warknęłam, ocierając łzę z policzka.

- Bo to jeden z powodów, dla których nie chciałam, żebyś z nim była. - Kiwnęła głową. Popatrzyłam na nią z lekka i zobaczyłam po raz pierwszy jej troskliwą twarz. - Musisz pobyć trochę sama. Poukładaj sobie wszystko i przemyśl, czego właściwie pragniesz. Tylko nie rób głupstw.

- Myślisz, że zabiłabym się z powodu tego idioty? - szepnęłam, na półśmiechem.

- Tak - powiedziała stanowczo.

- Możliwe. - Uśmiechnęłam się słabo. - Ale nie dziś - dodałam i odwróciłam się, żeby odejść. Ruda złapała mnie za rękę i mocno do siebie przytuliła. Ze zdziwieniem odparłam ten gest i spojrzałam na nią.

- Charlie jest naprawdę wspaniałym facetem, ale mimo wszystko i tak na ciebie nie zasługuje. - Kiwnęła głową i odeszła, w drzwiach wpadając na rozzłoszczoną Jo. - Nie, skarbie. Daj jej pobyć samej. - Złapała ją za rękę i zaprowadziła na górę. Kiwnęłam do blondynki, że Mia miała rację, po czym złapałam taksówkę i poprosiłam, by jej kierowca podwiózł mnie pod Fudżi. Chciałam się zastanowić, czy warto ciągnąć to wszystko dalej.

Game with badboys ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz