XXI

686 43 10
                                    


*POV* CoCo

Jechaliśmy drogą poboczną, aby przez przypadek nie napotkać kogoś z psiarni. Jacen włączył cichą muzykę, z której wydobyło się "Damn You" - ukochana piosenka Ivy. Odwróciłem twarz do szyby, bo moje oczy mimowolnie się zaszkliły, a przecież chłopacy nie płaczą, tak? Ścisnąłem pięść, a drugą dłoń zatrzymałem na broni. Chciałem już ją zobaczyć. Była mi tak bardzo potrzebna. Choćby i nawet do dokuczania.

Zobaczyłem przed sobą wielki szyld reklamowy, który wzbudził we mnie zabawne wspomienie z dzieciństwa.


Mała Ivy z niewielkim kucykiem na czubku głowy usiadła przede mną, a w swoich niewielkich rączkach trzymała niedbale zamknięty opakunek z wielką fioletową wstążką na wierzchu.


- Plose. - uśmiechnęła się do mnie szeroko, pokazując zabawne "króliczkowe", przednie zęby.


- Co to? - ucieszyłem się. W końcu były to już moje szóste urodziny.


- Plezent. - klasnęła w rączki, po czym prosiła, abym go otworzył. Gdy już to zrobiłem moim oczom ukazał się jeden z niewielkich koników My Little Pony o różowej grzywie i z gwiazdką na zadku. - Telaz mozemy bawić się lazem nasymi kucykami! Patataj! - wyjęła zza pleców swoją zabawkę, taką samą jak tę, którą dała mi, jednakże w innych barwach. Jej konik miał żółtą grzywę i niebieskie ubarwienie z księżycem. Popatrzyłem wtedy na jej zachwyt w oczach i uśmiech wkradł się na moją twarz.


- Patataj! - przysunąłem do niej prezent jaki otrzymałem i od razu pobiegliśmy do ogródka, aby zwiedzać z kucykami szeroki i nieznany nam świat.

- Kurwa. - ze wspomień wyrwał mnie zdenerwowany głos Percy'ego.


- Co jest? - spojrzałem na loczka.


- De Poole. - skinął na wielkiego, umięśnionego faceta, który razem z kilkoma innymi kolesiami, jacy zagrodzili nam drogę swoimi furami, patrzył przenikliwie na nas przez przednią szybę.


- No dalej, chłopcy. - warknął, a my po chwili znaleźliśmy się na zewnątrz. - Co to miało znaczyć? Chcecie walczyć z wrogim gangiem bez zapytania mnie o zgodę?


- Kto cię nasłał? - zapytał Eddie. - Carlos, tak? - zadrwił. - Gdzie on jest?


Wszyscy się rozejrzeli.


- Zaraz powiniej tu być. - mruknął wytatuowany gigant. - Jeśli chcecie coś zrobić indywidualnie to najpierw korespondencja ze mną, kumacie? ZE MNĄ. - skinął na siebie palcem. - Twoją siostrę porwali? - spojrzał na mnie.


- Tak. - powiedziałem, pewnym siebie głosem.


- I ty podburzyłeś moich chłopców do takiego buntu? - warknął.


- Ivy Lynn to nasza przyjaciółka! Nie pozwolimy jej skrzywdzić! - odezwał się Jacen.


- Więc na czele z demonem. Jeśli on nie zechce was ode mnie wykupić, to nici z wyprawy. To jeszcze nie czas na III wojnę światową. - skrzyżował ręce.


- Kto to 'demon'? - zapytałem szeptem Percy'ego.


- Carl. - mruknął, zirytowany.


- Jak to "ma nas wykupić"? - zdziwił się Jace.

Game with badboys ✔️Where stories live. Discover now