-58-

8K 445 26
                                    

W Los Angeles deszcz lał jak z cebra, więc wokoło nie można było dostrzec praktycznie niczego, ale ja mimo wszystko tęskniłam za zapachem lasu, który rósł wokół kryjówki gangu. Patrzyłam na tą willę z wielkim zapałem i ucieszyłam się, widząc stojących na balkonie snajperów. Pomachałam im, a oni mi, jednak widząc szefa od razu zmienili postawę. Kiedy helikopter wylądował na podłożu, Jo szeroko się uśmiechnęła, biorąc mnie pod ramię i obie tańcząc w deszczu wskoczyłyśmy do domu pierwsze.

- Teraz, liczę tylko na gorącą kąpiel, ciepłe skarpetki, koc, książkę i gorącą czekoladę... - szepnęła, sennym głosem.

- Jo, tutaj jest dopiero osiemnasta. - Zauważyłam i zaczęłam się śmiać.

- Niemożliwe, o osiemnastej wylecieliśmy z Tokio... - mruknęła niechętnie. - Piekielna strefa czasowa...

- Ale wiesz, tutaj nikt nie zabroni ci spać. - Ucieszyłam się.

- Hura! - krzyknęła wesoło i od razu poleciała na górę, niczym kula wystrzelona z procy.

- A walizki zaniosą się same... - mruknął Charlie, stojący za mną z pakunkami.

- Daj. - Wzięłam od niego kilka swoich toreb i posłałam mu uśmiech, chcąc jako tako zakopać topór wojenny. - Co z twoją nogą?

- Ku twojemu niezadowoleniu, jeszcze się trzyma - zaśmiał się. - Ja jej nie ufam - dodał z szerokim uśmiechem. - Nigdy nic nie wiadomo.

- Nie ufasz nodze? - zaczęłam się śmiać.

- Amy - fuknął.

- Swojej siostrze? - zapytałam złośliwie, a on podbiegł do mnie i mimo, że zaczęłam uciekać, zdążył klepnąć mnie w tyłek.

- Chcesz się bić? Poczekaj, tylko zaniosę te torby. - Pogroziłam mu palcem i pobiegłam do swojego pokoju, w znacznie lepszym nastroju.

- Cherry, gdzie to? - W drzwiach stanął mój brat, machając walizką Amy. - W pokoju Noaha będzie spał Mason.

- Niech śpią razem - powiedziałam, zagryzając usta, żeby nie wybuchnąć śmiechem i spojrzałam ukradkiem na jego pokerową twarz. - Może coś z tego wyniknie...

- Po moim trupie - zaśmiał się cierpko i bez pytania wyłożył walizki w moim pokoju.

- Hola! Kto ci pozwolił je tu zostawić? - Założyłam ręce na biodra, śmiejąc się.

- Jesteście przyjaciółkami, więc możecie mieć pokój razem. Jeśli wolisz nie, możesz wyprowadzić się do Charliego. Byle Jo spała sama. - Uśmiechnął się triumfująco.

- Albo z tobą... - mruknęłam złośliwie. - A Darcy?

- Właśnie... Dopóki jestem z Darcy, niech Jo śpi sama. Niedługo powiem jej, co tak naprawdę czuje. - Przymknął drzwi.

- Darcy czy Jo? - Skrzyżowałam ręce.

- I tej, i tej? - zapytał, trochę retorycznie. Wywróciłam oczami na jego zmagania miłosne i zaczęłam się śmiać. W końcu ja także miałam chłopaka, a dałam się pocałować innemu. Josh był niczym idealny książę z bajki, ale nie umiałabym żyć bez Charliego. To jego kochałam.

- To zabawne. - Popatrzyłam przed siebie. Mój brat zakochany był w blondynce, a ja w blondynie. Nie chciałam jednak zranić bruneta i on też nie chciał zranić brunetki. Oboje mieliśmy szare oczy, brązowe włosy i rozterki miłosne. Powinniśmy urodzić się, jako bliźniaki.

- Nie ma w tym nic zabawnego. Nie jest mi łatwo siedzieć przy Jo obojętnie. Już kilka razy chciałem się do niej jakoś zbliżyć, ale teraz po tej sytuacji z tobą i ojcem... Traktuje mnie jak jakiegoś potwora. - Usiadł za łóżku z westchnięciem.

Game with badboys ✔️Donde viven las historias. Descúbrelo ahora