LVI

916 44 15
                                    


Cała sala przyozdobiona była różnego rodzaju romantycznymi motywami. Pod sufitem górowały transparenty z miłosnymi hasłami, balony w kształcie serc i błyszczące się niczym giwazdy, lampy. Stół na kilkanaście metrów obfitował w różnego rodzaju potrawy: od tych eleganckich do tych, które musiały kosztować fortunę. Jak na niewegetariankę, a tym bardziej fanatyczkę mięsa przystało, Shmi kazała uzupełnić stół w różengo rodzaju zakąski do napojów alkoholowych. Minęłam już tacę z krewetkami, ośmiornicą, krabem, homarem.. chwila, czy nigdzie nie znajdę swojego ukochanego kurczaka?

Rzuciłam okiem na kolorowe wódki, Whiskey i najdroższe wina z Francji, takie jakie ubóstwiał rudy. Dziwna z nich para, ale urocza! Jeden kocha Burbona, druga mięsko z dna oceanu. Westchnęłam i zajęłam miejsce, gdzie widniało moje pełne imie i nazwisko: Ivy Lynnane Carter-Flynn. Końcówka była przekomiczna, brzmiała prawie tak samo, zwłaszcza, kiedy mówiło się skrótem: Lynn Flynn.

- O czym tak myślisz? - zapytał Carl, siadając obok mnie. - Rusz tyłeczek, zaraz ich pierwszy taniec.
- A pamiętasz nasz, czy już zapomiałeś? - zaśmiałam się i odłożyłam kopertówkę na krześle.
- Jakbym mógł zapomnieć. - odrzekł mi i podał dłoń, pomagając w powstaniu. - Taniec z takim tłuścioszkiem był niesamowity.
- CARL.
- Tuci puci słonik!
- Zajebię cię zaraz, kurwa! - pomasowałam się po brzuchu. - Nie mów mi, że jestem gruba. Źle się z tym czuje.
- Przecież żartuje, głupia. - cmoknął mnie w czoło. - Każdy chciałby mieć przy boku takiego wieloryba.
Odwróciłam się od niego.
- A najlepsze, że za miesiąc będę mógł pieprzyć cię do woli. - szepnął mi do ucha. Wybuchnęłam śmiechem i uderzyłam go w klatę.
- Cii.. - Zoey spiorunowała nas wzrokiem. - Zaczynają.

Z głośników umieszczonych w każdym rogu bydunku rozbrzmiało głośne 'wonderfull life' i młoda para zaczęła swój taniec. Ćwiczyli go bardzo długo, więc wyszedł idealnie. Suknia wirowała, a on wpatrywał się w nią jak malarz w swój obraz. To było przepiękne. Wiedziałam, że pokochali się już wtedy, podczas pierwszego spotkania w klubie, gdzie grał Skrillex. Ja z Carlosem to zupełnie inna bajka! Od nienawiści po miłość, u nich zaiskrzyło już od pierwszego spotkania. Każdy z nas miał inną historię. Percy kochał Lottie, ale zaginęła, później odnaleźli się i umarła. Zoey była dla niego zbawieniem, to fakt. W końcu mógł ułożyć sobie życie jeszcze raz - z kolejną blondynką. Zoey również miała szczęście. W końcu sama nie może mieć dzieci, a Percy akurat był tatusiem małej Lexie, którą blondynka obóstwia jak nie wiem co. Cloud i Shannon?

Smutna historia. Ona wielbi go od czasu, kiedy ujrzała go na tapecie w telefonie. On? Szukał drogi do szczęścia. Dopiero po Katy i Lottie zauważył jak wielki diament był przy nim przez cały ten czas. Wspólny wypad do Londynu, miłość. I tak to się z nimi zaczęło. Szkoda tylko, że dwa miesiące później było już po wszystkim. Wiedziałam, że Cloud cierpi, ale jest silna. Musi żyć dla ich synka. Musi to zrobić!

Ocknęłam się, kiedy ludzie zaczęli klaskać, a w powietrze rzucono kwiaty i wszystko, co się błyszczało. Właściwie nie wiem jak to nazwać. Uśmiechnęłam się i otarłam łzę z oka. To było niesamowite.

STO LAT, STO LAT!

Kolejne święto. Ruda zaczęła się śmiać, a Eddie zostawił ją na środku sali i podbiegł do nas, aby pomagać w śpiewaniu. Shmi otarła łzy z oczu i zaczęła nerwowo machać przed twarzą dłonią. Śmiała się i płakała na przemian.
Rozejrzałam się. Za mną stała Cloud z bukietem kwiatów. Kiwnęłam do siebie porozumiewawczo z Zoey i we trzy wyskoczyłyśmy z tłumu, kierując się do niej.
- ..NIECHAJ ŻYJE NAM! A KTO? SHMI JUNE LLOYD!!!

Ruda podskoczyła do góry, widząc swoje ulubione białe róże i włożone pomiędzy ukochane słoneczniki w wielkim srebrnym koszu. Zaczęła piszczeć i mocno nas przytuliła.
- DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ! - piszczała.
- Pamiętaj rudzielcu, zawsze będziesz miała przy sobie trzy siostry. - Cloud wytarmosiła jej policzki.
- Matki chrzesne, które wytłumczą ci kilka rzeczy o seksie.
- ZOEY.
- No mnie też ma. - kiwnęła głową. Wszystkie zaczęłyśmy się śmiać.
- A o dwóch bratach się nie pamięta? - Shmi odwróciła się, a za nią stał Carl i Percy z wielką podszuką w kształcie serca, na której wyszyty był wierszyk:

Game with badboys ✔️Where stories live. Discover now