27

11.1K 511 22
                                    

Skoro bez nagrody to okej. Nie chcę stracić autka, a wiem że pójdzie mi chujowo.

- To dawaj.

Wzruszyłam ramionami i poszłam do samochodu. Ustawiliśmy się na starcie, a jego kolega zaczął odliczać. Na start ruszyłam, ale jestem pierwsza. Dobra jak jestem pierwsza na starcie to on musi być słaby. Po chwili mnie wyprzedził, czyli taki typ jak ja. Wcisnęłam jeszcze gazu i sama go wyprzedziłam. Ostatecznie był remis, a dzisiaj nie mam na nic ochoty i nie chce mi się już ścigać.

- Jeszcze raz?

- Kiedy indziej, nie mam ochoty.

- No spoko, trzymaj się.

- Pa.

Pojechałam do Karola. Jak weszłam do domu zauważyłam wszystkich siedzących na kanapie. Wszystkich czyli Luka, Karola, Scotta i Justina.

- Gdzie ty byłaś?

- W dupie.

Poszłam na górę i się położyłam. Dlaczego aż tak źle oni są wychowani? Starałam się i dalej się staram, a oni mają to w dupie i codziennie wymyślają jakby tu tą swoją matkę wkurwić. Udaje im się za każdym razem, ale nie wiedzą jakie są tego skutki. Ja już nie wytrzymuje z tym psychicznie, nie wiem dlaczego, ale po ciąży z Dianą mam słabą psychikę i najmniejsza rzecz mnie zasmuca albo wkurwia. A teraz po prostu... Nie mam na nic ochoty, nic nie chce, nie chce z nikim gadać i w ogóle chce być sama.

- Kylie otwórz...

Usłyszałam Luka.

- Nie, idź na dół.

Poszłam do toalety i wyjęłam żyletkę. Wiem, że to głupie i debilne ale... Uspokaja mnie. Tak jak kiedyś jazda i palenie tak teraz to. Nie robię jakiś niewiadomo jakich ran. Przyłożyłam ją do nadgarstka i pociągnęłam. Od razu poleciała krew. Zrobiłam jeszcze kilka cięć. Luke by mnie za to zabił, ale co ja poradzę... Karol pewnie też. Umyłam sobie nadgarstek żeby nie było krwi i owinęłam bandażem. Niech po prostu wyschnie żeby nie leciała krew.

- Kylie otwórz te jebane drzwi, nie odzywasz się, jest kompletna cisza i nie wiem co się z tobą dzieje.

- Nic się nie dzieje.

- Jasne, otworzysz?

- Nie.

Chyba sobie poszedł. Położyłam się, ale usłyszałam otwieranie drzwi. Zapomniałam że ma klucz. Kurwa. Szybko wzięłam obojętnie jaką bluzę i pobiegłam do toalety. Akurat jak weszłam on otworzył. Jakoś długo mu to zajęło, ale nie wnikam. Zaraz się okaże że nie umie otwierać drzwi. Założyłam tą bluzę i zdjęłam bandaż. Już nie leci za dużo krwi, więc jest ok. Wzięłam kilka bransoletek z szafki i je założyłam. Nie zauważy. Chociaż nie chce go okłamywać, ale nie chce też żeby później miał koszmary że się zabiłam. Wyszłam z toalety i zobaczyłam jak leży na łóżku.

- Mam klucz skarbie.

Wyszczerzył się, a ja usiadłam na łóżku.

- Wiem właśnie.

- Pokaż rączki - Spojrzałam na niego jak na idiotę - Nie patrz tak na mnie, tylko pokaż nadgarstki.

- Widziałeś je tysiąc razy.

- Ale chcę je zobaczyć tysiąc pierwszy raz, więc pokazuj.

- Nie ufasz mi?

- Ufam, ale pokaż.

- Spierdalaj.

Położyłam się i na niego spojrzałam.

- Kylie... Znowu?

Przyjaciel mojego brata 2 || ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now