124

9.4K 417 54
                                    

Pov. Diana.

Jezu jak gorąco. Czuję jakby słońce świeciło prosto na mnie. Włożyłam głowę w poduszkę. Chwila. Nie, to nie jest poduszka. Usłyszałam śmiech. Spojrzałam tam i zobaczyłam Aarona. Jak ogarnęłam co się dzieje spojrzałam w co wkładałam głowę. No nie.... Nie wierzę. Wybuchł śmiechem, fajnie.

- Wygodnie?

- ‎No... Właściwie to było wygodnie. Dobrze że masz fajne dresy z krokiem w kolanach. Jakbyś miał jeansy to by było gorzej.

- ‎No widzisz, ma się ten gust.

- ‎Noo.

Położyłam głowę z powrotem na... No na jego kroczę, a gdzie. Wygodnie tak jest.

- Już lepiej?

Zaczął coś robić z moimi włosami.

- Ekhm... Diana?

- ‎Em.. Tato?

- ‎Wygodnie?

- ‎Bardzo.

- ‎No to koniec tego dobrego.

- ‎Co tu takie zebranie?

Przyszedł Jason i wskoczył do basenu.

- Która jest?

Zapytałam.. nie wiem kogo. Ogólnie zadałam to pytanie.

- Dwunasta.

- ‎Okej.

- ‎O piętnastej wychodzimy.

Aaron powiedział, spojrzałam na niego. Gdzie znowu wychodzimy?

- Nie, ona nigdzie nie idzie.

Tata wtrącił.

- Musimy coś załatwić. To ważne, więc ją wezmę siłą.

- ‎Nie widziałeś co się wczoraj stało?

- ‎Widziałem, ale przypilnuję jej.

- ‎Idziecie z ochroną. Inaczej stąd nie wyjdziecie. No, ona nie wyjdzie. Ty sobie chodź gdzie chcesz, chociaż nie bo twoi starzy nas zabiją jak ci się coś stanie. Oboje nigdzie nie idziecie i już.

- ‎Ale tato no.. Przecież nic się nie stanie.

- ‎Diana chcesz żeby było to co wczoraj? Wiesz że możecie sobie chodzić gdzie chcecie, ale...

- ‎To się nie powtórzy.

Przerwałam mu. Skoro Aaron mówi że to ważne, to musi to być ważne no.

- Nie wiesz czy to się powtórzy. Nie masz na to wpływu.

- ‎Okej, ale... Brian z nami pójdzie. No weź... Prosimy, tak ładnie.

Spojrzałam na niego, a on odwrócił wzrok.

- Nie patrz tak.

- ‎Normalnie patrzę.

- ‎Nie, nienormalnie.

Chłopaki się zaśmiali. On na mnie spojrzał i zamknął oczy. Chwilę tak postał.

- Dobra! Ale głowa z jego kutasa i idziecie z Brianem.

Brian to ochroniarz. Jest jeszcze kilku, ale nie znam ich imion. On zawsze jak byłam mała i rodzice jeździli gdzieś coś załatwić zostawiali mnie i chłopaków z nim i się ze mną bawił lalkami. Jest właściwie jak rodzina.

- Dzięki!

- ‎Brian chodź na chwilkę!

Tata zaczął się drzeć. Jakby nie mógł ruszyć do niego dupy.

Przyjaciel mojego brata 2 || ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now