- Nie, to moja mama i nie będę siedzieć w domu, jak ona w ogóle nie kontaktuje ze światem.
- Okej... Chodź.
Przytuliłem ją.
- Będzie okej... Mama jest silna.
Podniosłem ją i usiadłem na krześle w tej poczekalni czy co to jest. Włożyłem głowę w zagłębienie jej szyi, żeby mnie nie było widać. Ma sporo włosów, zasłonią mnie. Wyjdzie z tego... Kurwa wyjdzie. Nie ma że nie. Mam to w chuju, że ktoś na górze coś do niej ma. Ma żyć i już. Nie ma bata żeby umarła. Przecież była grzeczna. Nikogo nie wyzywała, nie pobiła nikogo. Chyba. Spłynęło mi kilka łez. No nie, wracajcie.
- W końcu zobaczę jak płaczesz.
Zaśmiała się. Też to zrobiłem.
- Nie płaczę..
- Jasne, jak chcesz.
Zauważyłem jakiegoś lekarza wychodzącego z sali. Szybko do niego podszedłem.
- Co z nią?
- Nie jest najlepiej. Ale te rany na rękach to od czego?
- Kiedyś się cięła.
- Teraz to nie była próba samobójcza? Bo na to wygląda.
- Nie, nie była. Spokojnie nie jest jakaś chora psychicznie.
- Okej... No, rany są głębokie i straciła bardzo dużo krwi.
- Ale... Wszystko będzie dobrze?
- No... To się okaże. Szczerze powiem, ma pięćdziesiąt procent szans na przeżycie. Ma jeszcze uszkodzone lewe żebro.
- Ja pierdole... Dobra, dziękuję...
- Proszę.
Poszedł gdzieś. Zauważyłem Jasona i Karola wchodzących do szpitala. Podszedłem do nich.
- Co tam się działo, co? On ją pobił, czy jak? Ma uszkodzone lewe żebro.
- Nie wiem. Nie przypominam sobie żeby ją bił. Ale raz mnie walnął i mogłem na chwilę stracić przytomność. Natha zapytaj.- Kurwa...
- Płakałeś?
Karol zapytał.
- Spierdalaj, okej?
Powiedziałem i poszedłem. Nie wiem, to jest chyba jakiś barek.
Nie kurwa nie płakałem. Moja żona leży nieprzytomna i jest z nią źle, jest po prostu zajebiście. Mam powód do śmiechu. Haha ale to śmieszne. Tak śmieszne, jak koperek na wiosnę normalnie. Ludzie zabijcie mnie.
Oparłem ręce na kolanach, a na rękach głowę. Może to jest jeden z tych moich debilnych snów? Proszę, żeby był. Tak ładnie proszę no.- Ja cię znam...
Podeszła do mnie jakaś laska.
- Spierdalaj, nie znasz mnie, nie zrobię zdjęcia, nie dam autografu.
- Łoo spokojnie. Tylko spytałam.
- W dupie mam twoje spytałam...
Załamał mi się głos przy końcówce. Nie teraz, boże.
- Co się stało?
Usiadła obok mnie.
- Nic. Daj mi spokój.
- Luke... Bo mogę tak do ciebie mówić, nie? Słuchaj... Nie wiem dlaczego tu jesteś i dlaczego jesteś smutny, wkurzony czy cokolwiek ale.. będzie okej.
![](https://img.wattpad.com/cover/123721974-288-k253923.jpg)
YOU ARE READING
Przyjaciel mojego brata 2 || ZAKOŃCZONE
Fanfiction2 część opowiadania "Przyjaciel mojego brata" #2 w dla nastolatków (11.11.2017 ?) #1 w dla nastolatków (16.11.2017)