142

8.5K 415 80
                                    

- ‎No właśnie, więc... Pomyśl nad tym i pogadaj z nimi, tylko na spokojnie.  Może mieli powód żeby się do ciebie nie odzywać.

- ‎Uważają, że się zmieniłam, no Christian tak mówił.

- ‎Też uważam że się zmieniłaś. To prawda, bardzo się zmieniłaś.

- ‎Aż tak bardzo nie.

- ‎Diana... Mam cię na co dzień, ale to widzę... Tylko że nie powinni cię odtrącać, bo się zmieniłaś.

- ‎No jednak mogą... Może i się zmieniłam, ale przyjaciół traktuje tak jak kiedyś. To się u mnie nie zmieniło i nie zmieni.

- ‎Traktujesz ich jak powietrze...

- ‎Ale mi chodzi o tych z którymi się przyjaźnię.

- ‎Czyli?

- ‎Harvey, Christopher, Dylan, Hailey, Kira. No i wiadomo że Aaron. 

- ‎Madison, Alex i Christian też byli twoimi przyjaciółmi kochanie. Skoro oni cię odtrącili, to bądź mądrzejsza i ty tego nie rób... 

- ‎Ale... Ja nie umiem.

- ‎To zbierz w sobie jak najwięcej siły i z nimi szczerze pogadaj. I na spokojnie.

- ‎Siema siema, co robicie? Właśnie Nathan będzie kilka dni u znajomego.

Wszedł Jason.

- Gadamy i nie zapytaliście czy może.

- ‎A może?

- ‎Nie.

- ‎Ej dlaczego? Przecież jest grzeczny.

- ‎Bo od dzisiaj będę wymagającym ojcem. Ma wracać. Zadzwoń do niego i powiedz żeby przyszedł.

O nieźle. To ja się już boję co tu będzie się działo skoro ma być wymagający.

- Chyba cię pojebało.

- ‎Nie pojebało mnie. Niech wraca.

- ‎I tak nie wróci.

- ‎To tam pojadę i zrobię wam wiochę.

- ‎Nie wiesz gdzie jest.

- ‎To patrz.

Tata wyjął telefon i coś na nim sprawdził.

Pov. Luke.

Wyjąłem telefon i wszedłem w nawigacje. Mogę łatwo sprawdzić gdzie jest. Pokazało mi że... Na Garden street. To jedziemy. Wsiadłem w samochód i tam pojechałem. Blisko to jest. Z pięć minut samochodem. Nie będą sobie chodzić gdzie chcą bez pytania. Muszą mieć jakieś zasady, a nie że robią co chcą. To im zrobię wiochę. Nie wyjdą z domu przez miesiąc. Dojechałem tam i zapukałem. Otworzył mi jakiś chłopak.

- No hej, jest mój syn Nathan?

- ‎Jest, a co?

- ‎Musi wrócić do domu. Wiesz... Zostawił brudne majtki na podłodze, serio są tak obsrane że masakra. No, i ma chlew w pokoju. Wszędzie walają się jakieś zużyte gumki, podpaski i papier toaletowy. Zużyty.

- ‎Dobra, stop. Nie chcę tego słuchać.

Otworzył szerzej drzwi, dziękuję chłopczyku. Wszedłem tu i poszedłem do salonu. Siedzi z resztą.

- O nie...

- ‎Hej synek.

- ‎Hej?

- ‎Macie jakieś piwo, czy coś?

Przyjaciel mojego brata 2 || ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now