113

8.5K 399 109
                                    

Ona zaczęła znowu coś gadać, a ja zaczęłam mazać po zeszycie. Muszę coś robić z rękoma, bo inaczej po prostu nie umiem.

Obróciłam zeszyt w inną stronę.

- Diana widzę że jesteś bardzo skupiona. Rozumiem że rozwiązujesz zadanie.

- ‎Em... Tak, próbuje je rozwiązać.

- ‎Pokaż co wymyśliłaś.

Zauważyłam że Christian mi coś pisze w zeszycie. Zostaw mój zeszyt gówniarzu.

- Jak mam pokazać?

- ‎Weź zeszyt i napisz to na tablicy.

- ‎A, no... Okej.

Wzięłam zeszyt i spojrzałam co on mi tu napisał. O! Rozwiązanie. Uśmiechnęłam się pod nosem. Boże co ja robię. Napisałam to co on mi napisał.

- No... Dobrze. Sama zrobiłaś, ktoś ci pomagał, czy ktoś ci to wytłumaczył i sama zrobiłaś?

- Pani mi to wytłumaczyła.

Uśmiechnęłam się do niej.

- Jak się podlizuje...

Zaśmiał sie Ben. Pff. Madison z Alexem też się zaśmiali. Pokazałam im potajemnie środkowy palec.

- Dobrze, dostaniesz plusa, siadaj.

- ‎Dziękuję - Usiadłam z powrotem. - Dzięki, ale nie myśl, że ci to w czymś pomoże.

- ‎Oczywiście.

Lekcje minęły. Oczywiście na ostatniej lekcji też musiałam z nim usiąść. No bo przecież nauczyciele są złośliwi i muszą mnie z nim dawać do jednej ławki. Wróciłam do domu z Jasonem i Nathem. Miałam o czymś pogadać z rodzicami. Weszłam do domu i standardowo poszłam do kuchni.

- Diana siadaj, musimy pogadać.

Tata powiedział.

- ‎Mogę się napić?

- ‎Jasne, napij się.

Napiłam się soku i usiadłam naprzeciwko nich.

- No co to jest takiego ważnego?

- ‎Musimy wyjechać na rok... Wiem, że to ci się nie spodoba, ale po prostu musimy.

- ‎A gdzie? I dlaczego?

- ‎Do Włoszech.

- ‎No spoko. Ale dlaczego?

- ‎Nie mogę ci powiedzieć... Ale ważny powód.

Tata się uśmiechnął. Wiadomo że nie chce wyjeżdżać, ale jak na rok to nie zaszkodzi.

- A nie możemy z chłopakami zostać? Możemy sami...

- ‎Nie, wy też musicie jechać.

Przerwał mi. Chyba coś poważnego.

- No okej. A kiedy?

- ‎W niedzielę

- ‎Okej.

Mamy czwartek, więc tak z trzy dni nie licząc dzisiaj.

- ‎I nic? Żadnego płaczu, krzyku, obrażania? Po prostu okej?

- ‎No, to tylko rok, wrócimy tu. A poza tym... Przyda mi się takie coś.

- ‎No okej. To w sumie dobrze że nie ma fochów.

- ‎No, idę do siebie. Jak coś to wołaj.

Przyjaciel mojego brata 2 || ZAKOŃCZONEWo Geschichten leben. Entdecke jetzt