50

10.5K 489 53
                                    

Wyjęłam rękę i zaczęłam bawić się końcem jego koszulki.

- I jak kanapki?

- ‎Nie daje mi zjeść.

Spojrzałam na Luka, a on się zaśmiał. Ścisnął mój pośladek po drugiej stronie od Scotta.

- Chodź pokażę ci coś.

- ‎Nie zjadłam.

- ‎To weź do ręki.

Wzięłam jedną kanapkę i poszłam za nim na górę. Po drodze ją zjadłam.

- Co takiego mi musisz pokazać, co?

- ‎Nic, po prostu chciałem stamtąd pójść.

Zaśmiał się i mnie pociągnął do jego pokoju. Wiem co kombinuje i mu się to uda. Jak wszedł od razu przyssał się do mnie i przyparł do ściany. Złączył nasze palce układając dłonie po obu stronach mojej głowy. Zjechał pocałunkami na moją szczękę, a ja uwolniłam dłonie i wplątałam palce w jego gęste włosy. Odchyliłam głowę dając mu większy dostęp do mojej szyi.

- Ej ojciec słuchaj...

Nathan chciał wejść, ale Luke zamknął mu przed nosem drzwi.

- Okej, rozumiem. Później przyjdę.

Podniósł mnie łaskocząc. Zaśmiałam się, a on na mnie spojrzał.

- Co cię tak rozbawiło?

- Załaskotało mnie to.

- ‎Co?

- ‎Jak mnie podniosłeś, to mnie to załaskotało.

- Ja pierdole...

-  To twoja wina, nie moja.

Zaśmiałam się i go pocałowałam.

- Najlepiej na mnie zwalić.

Przeniósł nas na łóżko i delikatnie mnie położył zwisając nade mną. Zdjął mi bluzkę rzucając ją gdzieś w pokoju. Usłyszałam mój telefon.

- Odbierz.

Westchnął i mi go podał.

- Halo?

- ‎Hej kochana. Słuchaj jest prośba, wielka. Nie mam z kim zostawić dzieci i jakbyś miała miejsce to mogłabyś ich wziąć na kilka dni?

- ‎Pewnie, ale to kiedy?

Poczułam jak Luke mnie całuje po brzuchu.

- Może być teraz?

- ‎A tak za godzinkę?

- ‎Okej, to do zobaczenia.

W końcu poznam jej dzieci. To Anastazja.  Poznałam ją kiedyś jak byłam na zebraniu u Diany. Jakoś sie tak zgadałyśmy i mamy kontakt.

- Kto to?

- ‎Taka Anastazja.

- ‎Co chciała, aż takie ważne to było?

- ‎Za godzinę przywiezie swoje dzieci, więc kochanie się rusz.

- ‎Ja pierdole... Ile ich jest?

- Dwujka.

- ‎Piątka dzieci w domu... Zajebiście.

- ‎Oj nie narzekaj. Tylko kilka dni.

- ‎Dobra.

- ‎A teraz już chodź.

Zdjęłam mu koszulkę, a on mi spodnie. Nie zostałam mu dłużna i też zrzuciłam z niego spodnie. Spojrzał na mój dekolt krzywiąc się. Co jest nie tak? Też spojrzałam, a on się zaśmiał wkładając rękę pod moje plecy sprawnie rozpinając mi stanik. Okej, już wiem co mu nie pasowało. Zjechał pocałunkami do mojego dekoltu bawiąc się piersiami. Cicho jęknęłam i zanurzyłam ręce w jego włosach. Gdy doszedł do gumki od majtek wziął ją w zęby i pociągnął za nią. W końcu je ściągnął, ale krzywo na niego spojrzałam.

Przyjaciel mojego brata 2 || ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now