87

8.4K 428 95
                                    

Ten gruby wyjął broń i wycelowałam w niego, ale po chwili ktoś strzelił i upadł na ziemię.

- Dlaczego nie zostałem zaproszony na imprezę, co? - Ojciec wszedł. No tak, musi mieć wielkie wejście. Podszedł do mnie i stanął jak najbliżej. - Masz broń z szafki? - Pokiwałem głową na tak. - Okej, to jak kaszlnę to przyłóż mu do głowy. Nie strzelaj, tylko przyłóż. I trzymaj mocno, żeby ci jej nie zabrał.

- ‎Spoko.

Spojrzałem na drzwi od kuchni kolejny tam stoi.

- Ile ich tu jeszcze przyjdzie?

Zapytałem. Bo był ten paker, grubas, a teraz jest... Okularnik. Ale też napakowany.

- Jak będzie trzeba to ze stu ich tu przyjdzie.

Ojciec na mnie spojrzał, podszedł do okularnika i mu przyłożył pistolet do głowy. Kaszlnął. Okej. Zrobiłem to samo, tylko że ja przyłożyłem temu dziadkowi.

- Puść je.

- ‎Zastrzelisz mnie?

- ‎Jak będzie potrzeba to z chęcią.

- ‎To strzelaj.

- ‎Jason zostaw go, zajmę się nim.

Wujek powiedział. Okej.

- No strzelaj.

- ‎Słyszałeś. On się tobą zajmie.

- ‎Tchórzysz? Twoja Alice pewnie by tego chciała.

Dobra spokojnie... Zapanuje nad emocjami. Uda mi sie to. On to robi specjalnie.

- Wiesz gdzie mam Alice?

- ‎W serduszku.

Zaśmiał się i dał rękę na serce. Nie dobra nie wytrzymam. Przywaliłem mu, a on poleciał.

- Patrz już drugi raz ci przypierdolił, a ty drugi raz się dałeś.

Ojciec się zaśmiał. Drugi raz? A ja wiem! To ten facet z kulą w dupie. Wiedziałem że skądś go znam.

- Starszych się nie bije synku.

Usłyszałem strzał, kto znowu? Dlaczego akurat teraz każdego tu niesie? Spojrzałem tam, to Scott.

- Kurwa Scott nie strzelaj więcej. Przecież ty w ogóle nie masz cela.

Karol do niego podszedł.

- Sorry. Chciałem pomóc, bo Luke nam uciekł, więc przyjechałem.

- Dobra koniec zabawy, pobawiłeś się Luke, więc teraz go bierzemy.

Karol stanął obok mnie i walnął tego faceta.

- Przynieś mi jakiś sznurek, obojętnie jaki.

Powiedział do Nathana. Zauważyłem, że dalej kurczowo trzyma mamę, a jej lecą łzy. Okej, zapomniałem o tym, że ją trzyma. Spróbowałem wziąć jego rękę, ale nic.

- Nath podaj od razu nóż.

- ‎Jezu Kylie wszystko okej? - Ojciec podszedł, a ona pokręciła głową na nie. On spróbował wziąć jego rękę. - Kurwa albo weźmiesz tą łapę, albo ci ją wyłamie.

- ‎A łam sobie.

Nathan dał mi nóż, a wujkowi sznurek. Naciąłem trochę jego skórę. Zasyczał, ale i tak nie puścił. Boże to jest jakiś nienormalny człowiek. I co on chce od mamy?

- Daj mi ten nóż. - Zauważyłem, że ma słaby wzrok. Okej, albo za dużo wrażeń, albo nie wiem co bo wygląda jakby miała zaraz tu zejść. Dałem ojcu nóż. - Puścisz po dobroci?

Przyjaciel mojego brata 2 || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz