29

10.1K 492 9
                                    

Wróciłam do domu i poszłam do salonu.

- Wy jesteście pojebani!


- Kylie.

- Nie ma kurwa Kylie, dobrze wiecie że ten samochód to dla mnie wszystko! Karol mi rozlał cole na fotelu i się kurwa cieszy! To może ja tobie rozwalę samochód, co?! Ciekawe co byś do cholery zrobił jakbym ja ci rozjebała auto! Wiedziałeś o tym? - zwróciłam się do Luka, ale się nie  odezwał - okej, jak chcesz. Odpierdolcie się ode mnie wszyscy, mam to w dupie.

Powiedziałam i wyszłam. Poszłam w stronę samochodu, ale oczywiście ktoś musiał mi przeszkodzić. Ugh. Przerzucił mnie sobie przez ramię i posadził w fotelu. Spojrzałam na niego, Scott.

- Czego wy chcecie?

- Chce zobaczyć twoje nadgarstki.

- Gówno zobaczysz, po chuj chcesz je zobaczyć, skoro dobrze wiesz co tam jest?

- Pokażesz?

- Nie.

Spojrzał na Luka, a on wstał i mnie przytrzymał. Scott podwinął moje rękawy.

- Tak to się robi ludzie, obiecała że więcej się nie potnie.

Wszedł Karol. Mhm jasne. Scott spojrzał na moje rany.

- Nie są głębokie... To dobrze, ale... Dlaczego? Kylie.. możesz z nami porozmawiać.

- Mam w dupie rozmawianie z wami, okej? Dajcie mi po prostu spokój.

- Mamo co ty się tak drzesz?

Zeszła Diana, co ona tu robi? Myślałam że jest u Madison.

- Bo tak.

Scott opuścił rękawy i na mnie spojrzał z żalem w oczach.

- Jak chcesz, idę do Madison. Mam iść później do domu czy tutaj, bo nie wiem.

- Jak chcesz być sama w domu do nas, jak nie to tutaj, jak chcesz. Masz klucze więc wybieraj.

- Okej, to... Ja lecę, papa.

- Pa.

- Dobra dlaczego się pocięłaś?

Zapytał Scott.

- Bo tak, nie twoja sprawa.

- Jasona i Natha zabrali, bo znaleźli w pokoju narkotyki.

Powiedział Luke.

- Okej... Mogłaś z kimś o tym pogadać. Nawet z Lukiem. Pamiętasz jak go kiedyś zabrali? Karola też.

- Pamiętam.

- No właśnie, pogadaliśmy i było okej. Tylko później się pogorszyło, bo uświadomiłaś sobie że go kochasz bla bla bla. Nie musi o tym wiedzieć, ale po rozmowie się ogarnęłaś.

- Ale nie jestem taka jak kiedyś. Od tego minęło z siedemnaście lat i teraz mam trzydzieści pięć lat, a nie osiemnaście.

- Rozmowa zawsze pomaga.

- Chwila chwila. To dlatego byłaś taka dziwna?

- Miałeś się nie odzywać.

- Chce to wiedzieć, jak wróciłem z tego całego więzienia byłaś dziwna, taka... Nie wiem jaka, nie pamiętam, ale wiem że dziwnie się zachowywałaś.

- No i co?

- I byłaś taka, bo uświadomiłaś sobie to, że mnie kochasz? - Pokiwałam głową. - Dlaczego?

Przyjaciel mojego brata 2 || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz