- No ja ci składam życzenia, a ty mnie tak traktujesz...
- Dziena, idź sobie.
- Pff... Jak zwykle milutka...
- No a jak.
Przykryłam się bardziej kołdrą i włożyłam twarz w poduszkę.
- Diana wszystkiego naj!
Usłyszałam drugiego z bliźniaków. Ugh... Bliźniaki to zło. Nie dadzą spokoju.
- Dziena i nara.
- A tej co?
- Nie wiem. Chodź, zrobiliśmy ci śniadanie. Spodoba ci się.
- Skoro tak to... może jednak wstanę.
Podniosłam się i na nich spojrzałam. Są wyszczerzeni. Fajnie. Wzięłam czyste ubrania, czyli... Nie wiem. Jak urodzinki to sukienka. Wzięłam fioletową w kwiatki. Lubię ją.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Poszłam do toalety się umyć, pomalować i związałam włosy w koka. Zeszłam na dół, faktycznie coś zrobili bo ładnie pachnie. Jak weszłam zobaczyłam Brownie. Jezu. Krzyknęłam i do nich podbiegłam. Przytuliłam ich najmocniej jak umiem, kocham to ciasto. To jest najlepsza rzecz jaką może być.
- Co jest?! Coś się pali?
Wbiegł tata.
- Co? Nie.
Zaśmiałam się.
- To po co krzyczysz?
- Bo zrobili mi Brownie.
- Ja pierdole.... Nie strasz...
Powiedział i poszedł na górę.
- Siema siema, Diana porywam cię.
Przyszedł Christian.
- Jak zjem, bo moi kochani bracia zrobili mi Brownie.
- I masz jeszcze śniadanko, bo Brownie to taki dodatek.
Jason postawił przede mną talerz z jajkiem sadzonym, bekonem, tostami z bitą śmietaną i dżemem truskawkowym i miską owoców. Do tego jeszcze sok pomarańczowy.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.