62

9.5K 467 30
                                    

- ‎Nie o to chodzi...

- ‎To o co?

- ‎Nie nadaję się na matkę, nie umiem wychować dzieci, nic mi nie wychodzi, okej?

- ‎Chwila, stop. Po pierwsze to starałaś się razem z Lukiem, to jest najważniejsze. To że coś nie wyszło to nie wasza wina, a tym bardziej nie twoja. Nie możesz się o to obwiniać. Jest taki i już, Dianę dobrze wychowaliście, Natha też, to otoczenie go zniszczyło i Jason. Zawsze w rodzinie jest taka osoba, która będzie się tak zachowywać. Pamiętasz jaki ja byłem? W końcu mu się to znudzi. Dobrze, że nie ćpa, tak? Spójrz na jakieś pozytywy. Nie ma problemów z prawem, jak już mówiłem nie ćpa, czasami jest fajny i da się z nim pogadać. I... Jest przystojny...

Jasne... Nie ćpa. A to się zdziwi jak pozna prawdę.

- ‎To, że jest przystojny to nic nie daje. Mógłby być brzydki.

- ‎Chodź, jedziemy na siłkę i nie będziesz o tym myślała.

- ‎Muszę?

- ‎Tak, musisz. Chociaż zajmiesz czymś myśli, a nie będziesz tu siedziała i myślała jaką to jesteś złą matką. Przebierz się, czy co tam chcesz zrobić i jedziemy. I... Ten chłopak musi z nami jechać? Ja nie chcę...

- ‎Jak Diana chce, to może jechać.

- ‎Ugh - Walnąłem się na kanapę - Ja kurwa zaraz pójdę się przez niego leczyć.

- ‎Aż tak mnie pan nie lubi?

Wszedł do pokoju śmiejąc się. Pff spierdalaj dzieciaku.

- Coś ty... Tylko idziesz na randkę z moją córką... To nic, Hah... Przecież nic jej nie zrobisz... Karol zapisz mnie do jakiegoś psychiatry proszę cię bo ja nie wytrzymam tu z nim psychicznie.

On się zaczął śmiać.

- Spoko, z chęcią cię zapisze do psychiatry. Ale wydaje się fajny.

- ‎Ja ci mówię że on udaje i próbuje zdobyć nasze zaufanie, ja się nie dam, rozumiesz? Nie oszukasz mnie.

- ‎Mówisz jakbyś był jakiś chory psychicznie.

- ‎Nie jestem chory, tylko ją tknij, a nie będziesz miał już tych białych ząbków.

- ‎Okej, ale jak coś to ja się pana nie boję. Tak mówię, bo takie straszenie nie ma sensu.

- ‎Ty patrz! Widzisz do czego to doszło?

- ‎Też się nie bałeś jak cię tak straszyłem... już wiesz jak się czułem...

Powiedział Karol.

- ‎Ale no! To moja córka! Jedna jedyna!

- ‎A moja siostrzenica jedna jedyna. Diana kochanie!

Weszła do pokoju.

- No?

- ‎Podoba ci się on?

- ‎No... Tak.

Wzruszyła ramionami.

- Chodź.

Wystawił ręce, a ona mu usiadła na kolanach.

- Chcesz mi zrobić gadane na temat tego, żebym się pilnowała i żebym mu nie dała dupy?

- ‎Też, ale wiesz... Jakby coś było nie ten, to wal śmiało. Ja się nim zajmę.

- ‎Okej.

Zaśmiała się i oparła o oparcie kanapy.

- No, a ty - pokazał na niego palcem - łapy przy sobie i - spojrzał na jego krocze. O nie Karol wzrok wyżej - I ptaszek w spodniach. Nie na zewnątrz, w spodniach i majtkach. Bo jak zobaczę że jest na wierzchu to będzie w śmietniku. Jasne?

Przyjaciel mojego brata 2 || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz